Nie pamiętam już, kiedy po raz ostatnio sięgnęłam po drogeryjną maseczkę w saszetce. Moje serce totalnie skradły glinki. Zaczęło się od glinki marokańskiej Synesis, następnie rok temu, na targach kosmetycznych kupiłam trzy kolejne na stoisku Starej Mydlarni. Glinka zielona bardzo dobrze wpływała na moją skórę, niestety, była w koszmarnej konsystencji, co utrudniało jej aplikację. Biała nie robiła na mojej cerze większego wrażenia, teraz przyszła pora na czerwoną. Wraz z maseczką peelingującą do cery zanieczyszczonej Alverde stanowią ważny element mojej pielęgnacji twarzy.
Opakowanie 120g kosztowało mnie około 10zł. Te złote torebki przypominające opakowanie herbaty sprzedawanej na wagę są fatalnym pomysłem. Patyczek, który ma je zabezpieczać łamie się dość szybko i trzeba się przerzucić na mniej elegancką klamerkę ;) Samo sięganie do opakowania jest dość niepraktyczne. Zdecydowanie wolę takie rzeczy mieć w słoiczkach.
Glinkę rozrabiam na oko z wodą oraz odrobiną olejku. Od jakiegoś czasu całą operację nakładania maseczki przeprowadzam w czasie kąpieli pod prysznicem. Dzięki temu połowa podłogi nie jest później brudna, ogólnie przechodzi to o wiele sprzwniej.
Sama glinka przyjemnie wpływa na moj cerę. Może i nie ma efektu WOW jak przy glince marokańskiej, ale i tak od razu widać poprawę. Skóra jest przyjemnie gładka i miękka, delikatnie rozjaśniona, a wszelkie podrażnienia wydają się być złagodzone. Takiego natychmiastowego efektu nie dawała mi żadna maseczka w saszetkach.
Kocie jak zawsze zainteresowane |
Mam jeszcze wielką ochotę przetestować żółtą glinkę oraz zieloną w lepszej formie. Pewnie skończy się to jakimś większym zamówieniem na ZSK ;) A jak jest u Was? Wolicie glinki, algi czy drogeryjne maseczki? :)
Ostatnio bardzo polubiłam się z glinką czerwoną. Okazała się naprawdę dobra!
OdpowiedzUsuńA próbowałaś zielonej? :)
UsuńJakoś jeszcze glinki nie kupiłam ale mam nie nie nieodpartą chęć :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie glinki. Żółta i szara swietnie na mnie działa <3
OdpowiedzUsuńOoo szarą też bym wypróbowała :)
Usuńteż mam ochotę wypróbować żółtą :)
OdpowiedzUsuńW UK masz w ogóle dobry dostęp do glinek?
Usuńnie wiem. zaopatruję się w Polsce :]
UsuńNo tak :P
UsuńŚwietny blog, ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńGlinkę zieloną polecam z Organique, bardzo fajnie działa.
zapraszam do mnie: http://mycrazycosmeticsworld.blogspot.com/
Ta czerwona glinka z tej firmy jest super, tylko mam pytanie są może glinki w tubce z tej firmy bo ja raczej nie mam głowy do przygotowywania.
OdpowiedzUsuńOj nie widziałam niczego takiego :(
Usuń