Cześć Dziewczyny :) Wczoraj nieźle pomarudziłam, więc dziś dla równowagi pokażę Wam produkt, który wywarł na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Pomadkę do ust Bell pokazywałam już w ulubieńcach i wspominałam o niej kilka razy, jednak do tej pory nie pokazałam jej Wam koloru. ;) Kupiłam ją w Naturze za 11zł, odcieni do wyboru jest mnóstwo i miałam problem, żeby zdecydować się na tylko jeden. Po dokładnym pomazaniu się po ręce wszystkimi testerami stanęło na kolorze 161.
Sama szminka jest w opakowaniu, które pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Moja mama miała czerwoną szminkę właśnie z tej serii Bell i podkradałam ją, kiedy chciałam się poczuć super dorosła (efekt klauna w wykonaniu pięciolatki ;)).
Nie powiem, żeby był to szczyt jakości czy nowoczesności, napis się ściera, opakowanie rysuje. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że jak szminkę zamknę, to mam pewność, że się przypadkiem nie otworzy w torebce. Swoją drogą, gdyby to opakowanie zmieniono nie darzyłabym już jej takim sentymentem ;)
Kolor, który dla siebie wybrałam to ciemny, chłodny, pudrowy róż (?) Chyba tak go najlepiej określić. Szminka jest bez drobinek, ma satynowe wykończenie. W opakowaniu prezentuje się nieco inaczej niż na ustach, wygląda na nieco jaśniejszą.
Może to dziwnie zabrzmi, ale zawsze miałam problem z doborem koloru dla siebie. Jak ognia unikałam jasnych kolorów. Teraz widzę, że nie było czego się bać :) Sama szminka pozytywnie mnie zaskoczyła. Bardzo przyjemnie się ją nakłada, choć praktycznie zawsze daję pod nią balsam nawilżający. Nie znoszę uczucia suchych ust i wolę dmuchać na zimne ;) Pomadka jest trwała, wytrzymuje na ustach spokojnie kilka godzin, ściera się równomiernie. Nie zbiera się w kącikach czy bruzdach i całe szczęście, bo tego nie cierpię ;)
Czy polecam? Zdecydowanie, ale tylko mój odcień. Jak wiadomo często inny numerek świadczy o zupełnie innej jakości. Z tej szminki jestem bardzo zadowolona, sięgam po nią bardzo często, świetnie nadaje się do dziennego makijażu :)
Ale ładnie wygląda na ustach! Lubię taki delikatny efekt ;).
OdpowiedzUsuńprezentuje się na ustach bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście super wygląda :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie, bardzo. :)
OdpowiedzUsuńMam pomarańczową Bell i ją lubię :)
OdpowiedzUsuńpięknie wygląda na ustach, bardzo gładziutko :) i odcień jaki lubię
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńJeeej! jest piękna, idealna! :D
OdpowiedzUsuńMoja mama miała z Bell taką jasnoróżową perłową, też jej podkradałam :D. Śliczny kolor
OdpowiedzUsuńOoo, tak. To opakowanie to malutka osiedlowa drogeria i dzieciństwo
OdpowiedzUsuńKolorek delikatny subtelny,bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńopakowanie strasznie tandetne, ale na ustach kolor mi się podoba
OdpowiedzUsuńPięknie na ustach! :)
OdpowiedzUsuńI te opakowania też kojarzę z dzieciństwa ;)
myślałam, że na ustach kolor będzie ciemniejszy, ale podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńopakowanie błaga o zmianę designu, ale kolor szminka ma ładny :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie dla oka wygląda, ale opakowanie mnie osobiście zniechęca
OdpowiedzUsuńMi rownież to opakowanie kojarzy się z dziecinstwem jak podbierałam ją mojej mamie:):) ale kocham ich błyszczyki:)
OdpowiedzUsuńHa ha! Widzę, że nie tylko mi pierwsza myśl, jaka się nasunęła to "moja mama miała taką" :)
OdpowiedzUsuńkolor taki jaki lubię :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolorek :) również pamiętam te pomadki z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńja chciałam taką mamie kupić:) musiałam kupić ciemniejszą bo tej nie mogłam znaleźć bo był tylko tester:) ja niestety nie lubie szminek, wolę błyszczyki:))
OdpowiedzUsuńsuper wygląda na ustach :**
OdpowiedzUsuń