Sama nie wiem dlaczego do produktów Bielendy podchodziłam zazwyczaj jak do jeża. Jakiś czas temu przekonałam się do zakupu ich dwóch maseł do ciała- granatu i awokado, muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Tym bardziej się ucieszyłam, kiedy jakiś czas temu dostałam od Ady algi do mycia ciała z tejże firmy. Zachęcam Was do zapoznania się z jej recenzją KLIK.
Algi, jak i chyba wszystkie produkty Bielendy pakowane do słoiczka, oklejone są kartonikiem na którym znajdziemy wszystkie potrzebne informacje. Osobiście uważam, że nie jest to najlepszy pomysł- takie opakowanie ściąga się i wyrzuca, a właśnie na nim znajdziemy informację, w jakich proporcjach używać produktu czy choćby jaka jest data ważności po otwarciu.
Ale koniec narzekania. To chyba jedyna rzecz, której mogę się przyczepić. Przyznam, że gdyby nie post Ady, byłabym lekko zdziwiona po odkryciu zawartości słoiczka. Bo niby jak się ma sypki proszek do peelingu? Okazuje się, że jak najbardziej! Wg producenta 1-2 miarki zużywamy na całe ciało. Ja stosuję jedną miarkę na ciało od pasa w dół. Od pasa w górę jest dla mnie po prostu za mocny. Zazwyczaj nabieram jedną miarkę, odsypuję z niej nieco na dłoń, dodaję kilka kropli wody i zabieram się do dzieła. Algi należy nakładać na wilgotną skórę, inaczej wszystko się osypie do wanny.
No właśnie, po takim zabiegu wanna/niecka prysznicowa wyglądają mówiąc delikatnie niekorzystnie, ale w końcu czego się nie robi, żeby być piękną ;) Moim zdaniem poziom ścierania jest bardzo wysoki i zdecydowanie odradzam go wszystkim, którzy mają delikatną skórę i nie lubią szorowania. Osobiście bardzo lubię stosować mocne ździeraki na nogi i pośladki i śmiało mogę powiedzieć, że to produkt w sam raz dla mnie. Dobrze usuwa martwy naskórek, pięknie wygładza skórę. Czuć, że jest dobrze oczyszczona- przy regularnym stosowaniu ujędrniona. Po takim zabiegu chłonie balsam jak gąbka wodę.
Algi mają dość specyficzny zapach. Nie jest on ani ładny, ani brzydki, kojarzy mi się z jakimiś ziołami. Ważne jest, żeby bardzo dokładnie opłukać ciało, po masażu, ponieważ włażą dosłownie wszędzie.
Podsumowując jestem tymi algami zachwycona. Niestety nie widziałam ich nigdzie w sprzedaży. W internecie znalazłam cenę 22zł i myślę, że jak najbardziej warto tyle za nie dać. Wydajność zależy od tego ile alg zużywamy do jednego zabiegu i jak często po nie sięgamy. W opakowaniu jest ich 80g. Po bliższym zapoznaniu z nimi ciężko mi będzie powrócić do peelingów do ciała w tradycyjnej formie ;)
kusi mnie
OdpowiedzUsuńTym mocnym zdzieraniem mnie w pełni przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńMuszę poszukać u mnie w drogeriach bo pałam żądzą posiadania ;)
zbieram się i zbieram aby go zakupić, ale jeszcze trochę chyba musi poczekać na swoją kolej, ale opis zachęca :)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie nim, muszę się mu bliżej przyjrzeć :)))
OdpowiedzUsuńbędę musiała je jakoś zdobyć :)
OdpowiedzUsuńskusiłaś :D
OdpowiedzUsuńMnie także zaciekawiłaś tym produktem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam.
http://kosmetykowyzawrot.blogspot.com/2011/09/loteria-bransoletka-charms.html
coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńAż mam ochote wyszorować tym nogi :D
OdpowiedzUsuńzawsze byłam ciekawa jak to to wygląda :) no to teraz wiem ;)
OdpowiedzUsuńpo tej recenzji jeszcze bardziej zatęskniłam za polskimi produktami!!;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle wygląd to ma rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym produktem :D
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona do kupna ;) tylko żeby wpadł mi gdzieś w oko...
OdpowiedzUsuńwygląda rzeczywiście dziwnie, ale skoro dobrze ściera to jazda na zakupy ; )
OdpowiedzUsuńbardzo fajna recenzja, byłam ciekawa czy przypadną ci do gustu :) ja chyba zaopatrzę się w jeszcze jedno opakowanie, bo dalej kosztują ok. 13zł! muszę pomyśleć nad tym.
OdpowiedzUsuńprzyznam że zawsze lubiłam kosmetyki bielendy i ani razu się nie zawiodłam. Mają świetną serię z kozim mlekiem, a drugą z granatem. Wszystkim polecam :)
OdpowiedzUsuńLubię produkty Bielandy :) sa super
OdpowiedzUsuńostatnio upolowałam w Kauflandzie- maja sporo produktów Bielendy. Algi kosztowały 20zl bez kilku groszy. Kupiłam tez peeling kokosowy, jest zadowalający- jakby po prostu drobinki w maśle shea
OdpowiedzUsuńCzy produkt jest jeszcze gdzies dostępny? ??
OdpowiedzUsuńCzy produkt jest jeszcze gdzies dostępny? ??
OdpowiedzUsuń