piątek, 30 listopada 2012

OPI You Only Live Twice

Pora na ostatni, moim zdaniem najładniejszy lakier spośród wszystkich opików, które ostatnio dostałam. You Only Live Twice to czerwień z mocnym malinowym podbiciem, które ujawnia się w świetle dziennym, natomiast ginie w świetle sztucznym. W buteleczce widać złote drobinki, których na szczęście nie ma na paznokciach, dałaby nieco tandetny efekt. 


Na paznokciach standardowo mam 3 cienkie warstwy, lakier wysycha zadziwiająco szybko, trzyma się bez zarzutów. Pędzelek, gęstość - rewelacja. Oficjalnie ogłaszam, że lakiery OPI skradły moje serce i chcę ich więcej! :)


Ten kolor jest dla mnie idealny. Uwielbiam wszystkie odcienie czerwieni i różu. Wiem, że pewnie nie będzie trudno o jakiś tańszy odpowiednik, jednak nie ma to najmniejszego wpływu na mój zachwyt nad tym odcieniem :) W głowie już układam sobie listę kolorów OPI do kupienia ;) 



Lakier można kupić na stronie kupkosmetyk w cenie 42zł, do końca listopada jest promocja- przy zakupach produktów z kolekcji Skyfall na kwotę powyżej 200zł  przesyłka jest gratis.

czwartek, 29 listopada 2012

-40% w Rossmannie w moim wykonaniu

Takiej promocji trudno było się oprzeć. Jedyne co mnie zniechęcało to dosłownie tłumy przed szafami, niektóre panie w obliczu takich okazji cenowych zapominały o podstawowych zasadach kultury.... Dlatego żeby zminimalizować szanse spotkanie dzikiego tłumu wybrałam się do rossmanna w przedostatni dzień promocji. Oto co zabrałam ze sobą:

  • żelowy podkład Rimmel Match Perfection- to już drugie jego opakowanie. Udało mi się znaleźć odcień 100 Ivory, będzie w sam raz na nadchodzącą zimę :) Cena 17,99zł.
  • lakier do paznokci Max Factor Fantasy Fire- miłość od pierwszego wejrzenia, kosztował mnie 10,69zł.
  • pomadka Rimmel 180 Vintage Pink- chciałam przygarnąć Airy Fairy, ale jej nie było. Spodobał mi się natomiast ten róż :) Cena to 14,39zł.
  • pomadka Rimmel Lasting Finish by Kate 16- jak tylko podeszłam do szaf z kolorówką od razu wpadła mi w oko, choć nie było testera żeby sprawdzić kolor na dłoni. Musiałam brać! :) Cena 11,39zł.
Łącznie wydałam 54,46zł. Rimmel zdominował moje zakupy, ale co poradzić ;) Jestem bardzo zadowolona, że jednak przełamałam moją niechęć do tłumów i poszłam znaleźć coś dla siebie ;)

wtorek, 27 listopada 2012

Zużycia listopadowe

Jestem szaleńcem pod względem zerowania zalegających mi wszędzie napoczętych produktów. Małymi kroczkami dochodzę do stanu, jaki chciałabym mieć, czyli zamiast 40 badziewnych produktów 3 dobre. Problem tylko z tym, że czasem sama nie wiem co jest dobre, a co złe i tak rodzą się piramidki nieużywanych produktów. Jednak jak widać na poniższym zdjęciu nie mam problemów, żeby się z nimi rozprawić ;)


Od jakiegoś czasu puste opakowania odkładam do torebek na prezenty, które w jakiś sposób są uszkodzone i nie nadają się do ponownego użycia. Nie mówcie mi, że tylko ja mam pełno takich opakowań w domu, bo nie uwierzę ;)


  • mleczko do ciała Sephora- bubel. Lało się przez palce, słabo nawilżało i szybko się skończyło. Pielęgnacji z Sephory podziękujemy!
  • kuracja nabłyszczająca do włosów z cytryną i morelą Alverde- kolejny nieudany produkt, który niestety nie zrobił tego, co ma zrobić, na dodatek słabo sobie radził w roli maseczki. 
  • polinezyjska maseczka detoksykująco-ściągająca dr Ireny Eris- <3<3<3
  • żel pod oczy Flos-Lek- przyjemny żel, w sam raz do stosowania rano.
  • eyeliner Sephora- mój ukochany eyeliner się skończył :( akurat jest mi teraz wybitnie nie po drodze do żadnej Sephory, ale nie kupuję nic innego tylko jego.
  • puder z jedwabiem Wibo- jeżeli nie użyłam czegoś od ponad 1,5 roku to chyba szanse na to, że użyję znowu są bliskie zeru? Kiedyś je lubiłam, potem zaczęłam czytać blogi i pojawiło się milion innych produktów ;)
  • maść ochronna z witaminą A- klasyk, którego nikomu nie trzeba przedstawiać ;)
  • bloker Ziaja- już nie mam potrzeby go używać, poza tym widoczny na zdjęciu egzemplarz za kilka dni się przeterminuje, tak długo ze mną był ;)
  • pianka do mycia twarzy Alverde- będę za nią płakać, serio :( Genialny produkt, którego recenzję napiszę Wam na dniach
  • krem do rąk Isana z kwiatem pomarańczy- również mam zamiar napisać na jego temat więcej na dniach. Niestety, nie zachwycił mnie. 
  • woda brzozowa- nie spodziewałam się tyle po tym produkcie, jest genialny dla osób borykających się z przetłuszczającymi się u nasady włosami.
  • dezodorant Nivea Dry Comfort- milionowa już kula Nivei, na jej miejsce wskakuje następna ;)
  • zmywacz BeBeauty- pisałam jaki to koszmar, ale powtórzę to raz jeszcze NIE KUPUJCIE!!!
  • odlweka migdałowego olejku Vatika- szczerze powiem, że mnie on nie zachwycił. Ogólnie widzę, że na moje włosy najlepiej działa Vatika kokosowa i tyle ;)
  • szampon Babydream- kolejne wielkie odkrycie ;)
  • żel pod prysznic Alterra z bambusem i kwiatem neroli- przyjemny żel, którego zapach będzie mi się kojarzył w wakacjami- był z nami na wszystkich wyjazdach :)
Czy tylko ja uważam, że zasłużyłam na wizytę w Rossmannie i zgarnięcie czego, co jeszcze się ostało w ramach promocji -40%? ;)

poniedziałek, 26 listopada 2012

OPI Tommorow never dies

Pora na przedostatni już lakier OPI spośród tych, które otrzymałam niedawno. Tym razem przedstawiam odcień Tommorow Never Dies, piękny, piękny i jeszcze raz piękny. Cudny fiolet, który pięknie prezentuje się na paznokciach. W buteleczce znajdują się mikroskopijne różowe drobinki, niestety w ogóle nie widoczne na paznokciach.


Podobnie jak przy pozostałych lakierach OPI, które otrzymałam do pełnego krycia potrzebne są 3 cienkie lub dwie grube warstwy, wysychanie i trwałość na medal. 


Po raz kolejny fantazja grafika, który przygotował zdjęcia promocyjne kolekcji wprawiła mnie w osłupienie. 

www.nailpolish.com
Jakby ktoś nie dojrzał- chodzi o drugą buteleczkę od lewej w dolnym rzędzie... 

Do przetestowania został mi już tylko odcień You Only Live Twice, który zostawiłam sobie jako wisienkę na torcie na sam koniec, nie ukrywam, że spodobał mi się najbardziej spośród wszystkich buteleczek :)

Lakier można kupić na stronie kupkosmetyk w cenie 42zł, do końca listopada jest promocja- przy zakupach produktów z kolekcji Skyfall na kwotę powyżej 200zł  przesyłka jest gratis.

czwartek, 22 listopada 2012

Ulubieńcy ostatnich miesięcy

Dawno nie wspominałam nic o moich ulubieńcach. Ostatnio nazbierało się kilka takich produktów, a ze w większości są to kosmetyki, które w większości nie doczekały się jeszcze recenzji, to możecie potraktować ten wpis jako zapowiedź tego, co w najbliższym czasie znajdzie się na blogu.


  • olejek Alverde paczula i porzeczka- używam praktycznie do wszystkiego. Uważam, że w działaniu niewiele różni się od olejków Alterry, ale ten zapach! Jak dla mnie bajka :)
  • krem do rąk Balea Mango- miłość od pierwszego użycia. Jak macie możliwość to bierzcie hurtem! 
  • balsam do ust Tisane- ratunek dla mojej skóry podczas ostatniego wypadu w góry, nie mogłam go tu nie umieścić ;)

  • krem B.B. Garnier- po przeczytaniu miliona niszczących go recenzji nie spodziewałam się cudów. Cudów owszem nie było, ale nie chce być inaczej- polubiłam się z tym produktem ;)
  • tusz do rzęs Rimmel Extra Super Lash- początkowo byłam nim zawiedziona, ale jak poleżał trochę to stał się zupełnie innym produktem.
  • pomadka Maybelline Colorsensational 147 Pink Fizz- szminka, która przeżywa ostatnio swój renesans. Mocno ją eksploatowałam na wiosnę, na okres letni poszła w zapomnienie i teraz znów wróciła do łask :)
  • pomadka Essence 44 Almost Famous- jestem nią oczarowana, uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam! :)

Lakierów do paznokci tu nie uwzględniłam, ale przy tak małej kolekcji jak moja to wszystkie są moimi ulubieńcami :)

wtorek, 20 listopada 2012

Lakierowi pomocnicy idealni

Ostatnio niebezpiecznie często sięgam po lakiery do paznokci, jeszcze trochę i moja puszka po czekoladkach, w której je przechowuje przestanie się domykać. Daleko mi do lakieromaniaczki, mam łącznie nie więcej niż 30 buteleczek, ale i tak zazwyczaj sięgam po te same kolory. Wstyd się przyznać, ale niektórych lakierów nie użyłam od ponad roku... Staram się oddawać w dobre ręce kolory, które w jakiś sposób mi nie pasują, ale część trzymam na potem. Jestem nudna i najbardziej lubię wszystkie odcienie różu, czerwieniu, fioletu i beże. Inne kolory można dosłownie policzyć na palcach jednej ręki. Chyba za jakiś czas przysiądę i zrobię zdjęcia mojej obecnej lakierowej drużynie, choć zbyt wiele tego nie będzie ;) 

Ale nie o tym miało być! Muszę Wam pokazać dwa produkty, które są moimi paznokciowymi odkryciami i bynajmniej nie są to lakiery!


Najnowszym odkryciem jest zmywacz do paznokci z Kauflandu! Za niecałe 5zł otrzymujemy 200ml najlepszego zmywacza jaki do tej pory miałam okazję używać. Rewelacyjnie radzi sobie z lakierem, do tego nie przesusza skórek. Pachnie jak to zmywacz, nie oczekuję perfum. Po koszmarze jakim był zmywacz z BeBeauty ten jest wprost idealny :)

Drugim, choć nie mniej ważnym produktem jest lakier nawierzchniowy z Essence Better Than Nails. To jak genialnie nabłyszcza oraz wydłuża trwałość lakieru jest niczym w porównaniu z tym jak przyspiesza proces jego wysychania! Teraz cały mani zajmuje mi kilkanaście minut i nie muszę się denerwować tym, czy zaraz nie zrobię sobie czymś krzywdy. Należę do osób, które bardzo irytują wszelkiej maści odpryski, więc dla mnie takie rozwiązanie jest idealne. Kupiłam go za 13zł w Douglasie i z tego co wiem to przepłaciłam (czyli nic nowego ;]). Wiem, że wiele z Was gorąco poleca Seche Vite, ale nie mam zamiaru opuszczać tego pana :)


P.S.
Policzyłam dokładnie i mam łącznie 24 lakiery + top+ baza. 

poniedziałek, 19 listopada 2012

OPI Casino Royale oraz zakupy ZSK

W ten pochmurny poranek powracam do Was z kolejnym lakierem OPI z serii Skyfall. Tym razem na tapetę biorę odcień Casino Royale, który jak same zobaczycie na zdjęciach jest tak bardzo jesienny, że już bardziej się nie da ;) 


Nakładanie, wysychanie jak zawsze świetne. Do pełnego krycia potrzebne są 3 cienkie warstwy lub 2 grubsze. Żadnych bąbelków, żadnych smug. Z jednej strony kolor nie ma w sobie żadnego WOW, z drugiej idealnie wpisuje się w mój klasyczny lakierowy gust. 


Jedyne do czego mogę się przyczepić to ułańska fantazja osoby, która przygotowała zdjęcia kolekcji. Nie wiem co ona wdycha, ale nikt mnie nie przekona, że to co widzicie na moich zdjęciach i na zdjęciu poniżej to ten sam odcień!

www.nailpolish.com
Lakier można kupić na stronie kupkosmetyk w cenie 42zł, do końca listopada jest promocja- przy zakupach produktów z kolekcji Skyfall na kwotę powyżej 200zł  przesyłka jest gratis.

Oprócz lakieru chciałam się też pochwalić dzisiejszymi zakupami (tak, tak, jest dopiero 11 a ja już jestem po zakupach ;)). Odwiedziłam Mydlarnię Wrocławską gdzie zaopatrzyłam się w słynne już produkty Zrób Sobie Krem. Wiedziałam, że jest tam pewna przebitka w stosunku do cen na stronie, jednak dopiero w domu zorientowałam się, że na całym tym interesie wyszłam jak Zabłocki na mydle...


Kupiłam 10g spiruliny za 6zł (cena na stronie to 3,49zł), 200g korundu za 17zł (cena na stronie to 8,90zł) oraz szklaną buteleczkę z atomizerem o pojemności 30ml za 8zł (cena na stronie to 4,15zł). Korund miałam już okazję testować i po kilku podejściach odkryłam jakie proporcje są dla mnie idealne aby uzyskać odpowiednie tarcie. Mieszam go z żelem micelarnym BeBeauty i sprawuje się świetnie. Jestem niezwykle ciekawa spiruliny, tyle dobrego o niej słyszałam. 

Wiem, że przepłaciłam, ale przynajmniej mogę się cieszyć, że wszystko już stoi w mojej łazience :)

niedziela, 18 listopada 2012

Pielęgnacja skóry pod oczami

Podejrzewam, że nie ja jedna traktowałam do niedawna pielęgnację okolic oczu po macoszemu. Nie ma co ukrywać, że codzienny makijaż, szczególnie nakładanie korektora pod oczy nie służy tym miejscom. Z tym, że po prostu mam worki i cienie pod oczami już się pogodziłam, miała je moja babcia, mama więc mam i ja. Z przesuszeniem powiek mogę jednak walczyć, ba mogę mu zapobiegać! :) Od kilku miesięcy stosuję się do paru zasad dzięki czemu oko wygląda na bardziej wypoczęte, a za sprawą dobrego nawilżenia opuchlizna staje się mniejsza.

Przede wszystkim nawilżam, nawilżam i jeszcze raz nawilżam. Kiedy wydawało mi się, że nakładanie żelu pod oczy z rana to jakieś fanaberie i zbędna strata czasu. Od kiedy stosuję żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i chabrem bławatkiem z Flos-Leku zaobserwowałam, że po takiej porannej aplikacji nie dość, że korektor trzyma się o wiele lepiej, to po prostu skóra prezentuje się o wiele lepiej. Nie ma uczucia ściągnięcia, którego tak nie lubię, a które wcześniej uznawałam że "tak musi być i już". Żel nakładam zaraz po nałożeniu kremu do twarzy i weszło mi to już w nawyk. Od tego momentu mija jakieś 20 minut zanim przystąpię do makijażu i wszystko jest już wtedy ładnie wchłonięte :)

Na zdjęciu widać również żelowe okularki. Są niezastąpione po ciężkim dniu :) Co więcej przynoszą mi sporą ulgę podczas bólu głowy. Zawsze trzymam je w lodówce, ponieważ nigdy nie znam dnia i godziny. Kiedyś nakładałam na powieki zaparzone i trzymane około 1h w lodówce torebki zielonej herbaty, ale z okularami jest o wiele mniej roboty a efekt ten sam :) Swoje dostałam od Lirene, ale są do dostania w każdym Rossmannie za około 10zł.

Jakiś miesiąc temu kupiłam nowy żel pod oczy, dokładnie kojący bio-żel ze świetlikiem z mojej ukochanej Ziai. Kosztował mnie całe 5zł czyli nieco mniej niż żel z Flos-Leku, opakowanie jest w formie identycznej tubki, jedyne co je różni to stopnień nawilżenia. Ziaja spisuje się pod tym względem lepiej niż bardzo dobry Flos-Lek czyli był to w 100% trafiony zakup :)

Moim odkryciem roku w dziedzinie nawilżania okolic oczu są olejki! Mikroskopijną kroplę nakładam co noc pod oczy i na powieki i powiem Wam szczerze, że nigdy nie miałam tak dobrze nawilżonej skóry w tym rejonach :) Trzeba jednak uważać z ilością. Ostatnio zaczęłam też iść nieco na łatwiznę i po prostu dodaję kroplę olejku do kremu do twarzy. Ten z avokado i granatem z Alterry już zużyłam, obecnie króluje u mnie paczula i porzeczka z Alverde. Próbowałam też mieszać olejek z kwasem hialuronowym aby szybciej się wchłaniał, ale albo ze mną coś jest nie tak albo po prostu nie umiem uzyskać odpowiednich proporcji, bo nigdy nie działa tak jak powinien ;)

Podzielcie się, jakie są Wasze ulubione produkty pod oczy?

sobota, 17 listopada 2012

Karpacz 2012

Urlopy bez większego planowania udają się najbardziej. W myśl tej zasady cały zeszły tydzień spędziłam w Karpaczu, miejscu chyba wszystkich szkolnych wycieczek dla osób mieszkających na Dolnym Śląsku, totalnie odmienionego po sezonie. Cisza i spokój niezwykle sprzyjała górskim spacerom. 



Pogoda nam się udała. Codziennie mocno świeciło słońce, niebo było bez chmurek. Im wyżej się podchodziło tym częściej można było spotkać przedmioty pokryte szadzią.




Odwiedziny Samotni, punkt obowiązkowy ;)




Jak się okazało najlepszym kosmetycznym towarzyszem górskich wędrówek został balsam do ust Tisane! Genialnie ochronił usta, nos i dłonie, nie bez przyczyny jest moim ulubionym produktem w tej kategorii ;)

Lakier Golden Eye od Opi dzielnie się trzymał ;)
Wybraliśmy się też na skocznię Orlinek. Jestem szalona, bo z moim lękiem wysokości wlazłam na samą górę!


Jak to w górach nie mogło się obyć bez spotkania zwierzątek ;)




Oczywiście moje kosmetyczne zboczenie też musiało o sobie dać znać ;) Gdy przy porannej kawie przeczytałam post (a raczej odę ;)) Simply na temat różanego kremu do mycia twarzy z Alterry i tym, że mają go wycofać, poszłam do karpackiego rossmanna i kupiłam ostatnią sztukę ;) Oprócz tego wpadł mi w ręce błyszczyk z Manhattanu w uroczym opakowaniu. Jakiś czas temu chciałam kupić podobny w Inglocie, ale że pani tam była bardzo niesympatyczna to same rozumiecie ;)


Z balkonu mieliśmy widok na Śnieżkę, choć wiem, że trudno się jej tu dopatrzeć ;)


Wszystko to leży na moim nowym kominie, który kupiłam w sklepie z góralskimi ubraniami (tutaj przemilczę fakt, że ma on metkę made in China). Oszczędzę Wam zdjęć skarpet z owczej wełny, które swoją drogą są równie niewyjściowe co cieplutkie ;) Dawno nie spędziłam tyle czasu w bluzach dresowych, adidasach i ocieplaczach. Z jednej strony cieszę się na powrót do cywilizacji, z drugiej będę tęsknić za ciszą i spokojem Karkonoszy.

Jakby ktoś był zainteresowany dobrą bazą noclegową w Karpaczu to gorąco polecam hotel Majestic, jego wysoki standard korzystnie wpłynął ma moje urlopowe refleksje ;)

Pozdrawiam gorąco!

poniedziałek, 12 listopada 2012

OPI Golden Eye

Kolejny lakier od OPI z kolekcji Skyfall. Kolor tak bardzo odbiegający od tego, co noszę na paznokciach na co dzień, że autentycznie jak szalona spoglądam teraz co chwila na dłonie. Przedstawiam Wam Golden Eye (zachodzę w głowę, dlaczego nie nazwano go Goldfinger, przecież bardziej by pasowało ;)). Złoto na wypasie, lakier na bogato, co kto woli ;)


Kolor idealnie jesienny, złoto z rudymi refleksami, pięknie gryzie się ze srebrną biżuterią ;) Wydaje mi się, że to jeden z tych kolorów, które można albo pokochać albo nienawidzić. 


Według mojej wiedzy jest to wykończenie typu foli, do pełnego krycia potrzebne są trzy warstwy, pędzelek jest bajeczny. Lakier wysycha bardzo szybko, nie straszne mu żadne domowe porządki. Jedyne co można zaobserwować to lekko starte końcówki.


Prawdę mówiąc uważam, że to lakier dla odważnych i choć sama jestem nim zahipnotyzowana, to na przyszłość spróbuję pokombinować z czerwienią- trzy paznokcie czerwone, dwa złote. Efekt bombki choinkowej murowany :)


W ogólnym rozrachunku jestem na tak, choć lakier który z otrzymanej przeze mnie paczki spodobał mi się najbardziej zostawiłam sobie na koniec. Teraz będę potrzebowała tygodnia z lakierem nude, aby odpocząć od tego blasku ;)



Lakier można kupić na stronie kupkosmetyk w cenie 42zł, do końca listopada jest promocja- przy zakupach produktów z kolekcji Skyfall na kwotę powyżej 200zł  przesyłka jest gratis.

PS
Dziś idę na nowego Bonda ;)

niedziela, 11 listopada 2012

Alverde, Kuracja nabłyszczająca do włosów z morelą i cytryną

Podczas tegorocznego urlopu, który spędziłam w Bratysławie pierwszy raz odwiedziłam drogerię DM. Oczy mi się zaświeciły i chciałam kupić wszystko :) Z powodu choroby przed wyjazdem nie miałam kiedy poszukać informacji na temat kosmetyków dostępnych w tej sieci. Chociaż dużo o nich czytałam to po wejściu do drogerii pamiętałam tylko, że nie wyjdę z niej bez olejku z aronii i paczuli, resztę brałam tak na oko ;)

Takie nieprzemyślane zakupy wiążą się z tym, że chcąc nie chcąc trafimy na bubla. Być może bubel to za mocne określenie nabłyszczającej kuracji do włosów z cytryną i morelą, jednak mocno się na niej zawiodłam. Po pierwsze o żadnym nabłyszczeniu nie może być mowy, kuracja ta niczym się nie różni od zwykłych odżywek z niższej półki. Owszem, trochę ułatwia rozczesanie włosów jednak nie zaobserwowałam obiecanego przez producenta wygładzenia. Niestety za jej sprawą włosy mi się mocno puszą, a tego szczerze nie znoszę :( Podoba mi się jej zapach, bardo gęsta konsystencja, która przy moich włosach do ramion sprawdza się jak znalazł. Niestety to  za mało :( Jej cena to około 3 ojro za 100ml, teraz już zapamiętam, czego nie brać przy następnej wizycie w DM ;)


Jedyną rzeczą, którą przewidziałam podczas bratysławskich zakupów było to, że mogę się na czymś sparzyć, więc wzięłam wszystkie produkty do włosów, jakie znajdowały się w powyższych tubkach, taka jestem cwana, a co :D

czwartek, 8 listopada 2012

Nowości, nowości!

Wczoraj w ramach małej, koleżeńskiej wymiany kosmetycznej otrzymałam tak fantastyczne produkty (przynajmniej pod względem wizualnym ;)), że muszę się nimi pochwalić :) Wiadomo, na recenzje przyjdzie jeszcze czas, ale ja i tak już jestem zachwycona ;). W moje ręce trafiły: rozświetlacz z Inglota w kolorze 84, czekoladowy rozświetlacz z Bourjois oraz cień Deborah.


To wszystko jest takie ładne :) Nad rozświetlaczami z Inglota ostatnio dumałam w ich stacjonarnym sklepie, czekolady z Bourjois intrygowały mnie od dawna. Z kolei cień Deborah to podobno straszny bubel i mam się o tym przekonać na własnym oku, no cóż po pierwszych podejściach do niego widzę, że dobrym produktem to on nie jest... 

środa, 7 listopada 2012

Olejek do kąpieli Wellness Beauty Trawa Cytrynowa i Bambus

Po lakierowych przyjemnościach czas powrócić do bubli. Tym razem pewnie nikt nie będzie zaskoczony, ponieważ jakiś czas temu wiele bloggerek (w tym ja :)) dostało paczkę z rossmannowskimi produktami i z tego co czytam praktycznie u każdego ten produkt zbiera największe baty. Olejek do kąpieli Wellness Beauty o zapachu trawy cytrynowej i bambusa od razu oddałam mamie, bo jak wielokrotnie wspominałam nie jestem fanką długich kąpieli. Mama jest zakochana w płynach do kąpieli Original Source, które regularnie jej kupuję i ten olejek na pewno nie zmieni jej upodobań. Cena rossmannowskiego olejku to 9zł/150ml.


Co jest jego największą wadą? Poza tym, że ładnie pachnie w opakowaniu nie robi kompletnie nic. Owszem, po wlaniu do wody (dwie nakrętki, które zaleca producent to stanowczo za mało) daje bardzo delikatną pianę i przyjemny zapach, jednak trwa to zdecydowanie zbyt krótko. O żadnym dobroczynnym wpływie na skórę nie może być mowy. Jak słusznie zauważyło kilka dziewczyn, lepszy efekt dałoby wlanie oliwki dla dzieci do wanny...

Na dniach ostatni z nieudanych produktów, największy zawód ostatnich czasów :(

wtorek, 6 listopada 2012

OPI On Her Majesty's Secret Service

Nie mogłam się powstrzymać, żeby od razu nie rzucić się na któryś z otrzymanych wczoraj lakierów OPI z kolekcji Skyfall. W wyniku losowania padło na On Her Majesty's Secret Service. Pomalowałam paznokcie i przepadłam... 


Na pierwszy rzut oka, jest to zwykły stalowy lakier. Od razu skojarzył mi się z lufą pistoletu Bonda ;) Przy świetle dziennym wydobywa się jednak jego cały urok czyli tysiące drobinek mieniących się na złoto, srebrno, niebiesko oraz fioletowo!


Malowanie nim to prawdziwa przyjemność, potrzebne są dwie warstwy, pędzelek jest odpowiednio szeroki, lakier nie za gęsty ani nie za rzadki. Z jednej strony chcę się jeszcze nim nacieszyć, ale z drugiej czekają na mnie pozostałe kolory! :) Ten z pewnością często będzie gościł na moich paznokciach w tym sezonie jesień/zima.

Lakier można kupić na stronie kupkosmetyk w cenie 42zł, do końca listopada jest promocja- przy zakupach produktów z kolekcji Skyfall na kwotę powyżej 200zł  przesyłka jest gratis.

poniedziałek, 5 listopada 2012

OPI James Bond Skyfall

Zgodnie z moim małym planem powinna się tu dziś pojawić kolejna recenzja produktu, który uważam za niewypał. Moje szyki pokrzyżowało mi jednak nadejście pewnej paczki. Paczki nie byle jakiej, ponieważ zawierającej 5 lakierów OPI z kolekcji James Bond Skyfall. Z racji tego, że za oknem jest jak jest i nie jestem w stanie pokazać Wam jak piękne kolory mają poszczególne lakiery ograniczyłam się do niezbyt udanego zdjęcia zbiorowego.


Trafiły do mnie kolejno od lewej:
  • Casino Royale
  • Goldeneye
  • You Only Live Twice
  • On Her Majesty's Secret Service
  • Tommorow Never Dies
Kolory jak najbardziej trafiają w mój gust. Są ukochane przeze mnie róże i fiolety oraz nieco bling bling na rozjaśnienie ponurej jesieni. Takiej paczki do testowania nie można było odmówić ;)

Idę na poszukiwania zmywacza, żeby natychmiast przystąpić do malowania, obiecuję zdjęcia poszczególnych lakierów zamieścić w lepszej jakości :)

Kolekcję można kupić na stronie kupkosmetyk, w ofercie są też zestawy miniaturek, na które warto rzucić okiem.

niedziela, 4 listopada 2012

Mleczko do ciała Sephora

Ciąg dalszy moich narzekań na nieudane produkty ;) Tym razem ponownie przekonałam się o tym, że chytry dwa razy traci ;] Mleczko kupiłam na wyprzedaży w Sephorze za 7zł/150ml. Jak na tę markę to cena jest wybitnie niska, jednak co z tego jeśli produkt jest niewypałem? 

Moje mleczko zabójczo pachnie maliną i truskawką. Zapach jest na tyle intensywny, że zagłusza jakiekolwiek perfumy. Nawilża bardzo słabo, już wkrótce po aplikacji czuć, że bardziej suche miejsca (jak np. łydki) wołają o nawilżenie. Z tego powodu nie polecam używania tego mleczka kiedykolwiek indziej niż podczas upałów (jedynie zapach może udusić podczas gorących letnich nocy). Jego konsystencja jest dosłownie wodnista. Przelewa się przez palce i praktycznie zawsze pochlapię nim podłogę. Opakowanie jest nietrafione, tubka za miękka i zawsze coś przez nią przecieka (a dokładnie przez zamknięcie ;)). 

Nie kupię ponownie i oczywiście nikomu nie polecam. Nie używam produktów pielęgnacyjnych z Sephory, ale to mleczko mnie do nich nie zachęciło. Na szczęście już się kończy ;) 

Skład: Aqua (Water), Glycerin, Hydrogenated Polydecene, Cyclopentasilozane, Caprylic/Carpic Triclyceride,   C14-22 Alohols, Cyclohexasiloxane, Phenoxyethanol, Dimethicone, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii (Shea Butter),C12-20 Alkyl Glucoside, Chlorphensin, Tocopheryl  Acetate, Parfum (Fragrance), Methylparaben, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Xanthan Gum, Butylparaben, Ethylparaben, Sodium Hydroxide, Propylparaben, Isobuthylparaben, Polysorbate 20, Olea Europea (Olive) Leaf Extract, Linalool, PEG-20 Glyceryl Laurate, Cl 14700 (Red 4), Potassium Sorbate, Citric Acid, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Diethylhexyl Syringylidenemalonate.