Uzbierało mi się ostatnio kilka produktów, które kupiłam głównie dlatego, że były mocno wychwalane w blogosferze, a mi kompletnie nie podeszły. Postanowiłam więc nawiązać do wpisu sprzed kilku miesięcy, gdzie opisywałam
hity blogosfery, które się u mnie nie sprawdziły i stworzyć nowe zestawienie. Tym razem na całe szczęście są to tylko 3 bubelki ;)
1. Maybelline Color Tattoo w odcieniu Permanent Taupe miał być idealnym cieniem na dzień, dzięki któremu będę mogła szybko załatwić sprawę makijażu oka o 6 rano, bo jego piękny odcień zrobi całą robotę. O jak bardzo się myliłam!
Oczywiście kolor bez dwóch zdań jest piękny, ale obsługa tego cienia mnie przerasta. Próbowałam na wiele sposobów: z bazą, bez bazy, na cień do powiek, na przypudrowaną powiekę, cienką warstwę, jako eyeliner, wklepywałam palcem, nakładałam pędzelkiem i za każdym razem było to samo. Po mniej więcej 2h cały cień odbijał się na górnej części powieki, rolował i zbierał w załamaniu.
Nie mam problemów z tłustą czy opadającą powieką, czasem nakładam zwykłe cienie bez bazy i trzymają się cały dzień. Tutaj za nic nie mogę uzyskać dobrego efektu na dużej. Jestem tym bardziej zdziwiona, że tylko osób zachwala całą tę serię!
No nic, spróbuję dać mu jeszcze jedną szansę jako wosk do brwi i na tym chyba się rozstaniemy. Kupię sobie cień prasowany w takim kolorze i pozbędę się problemu ;)
2. Bourjois Healthy Mix Concealer to kolejny produkt, który utwierdza mnie w tym, że nie powinnam nawet patrzeć w stronę szafy Bourjois. Miałam już od nich podkład, błyszczyk, szminkę, puder, kredkę do oczu i teraz korektor i każda z tych rzeczy była równie fatalna. Zdecydowanie nie jesteśmy sobie pisani.
Dzięki temu korektorowi dowiedziałam się, że mam tak wiele zmarszczek pod oczami i w okolicach, tak pięknie w nie właził i podkreślał. O ciemniejącym kolorze już nawet nie będę wspominać. Zdecydowanie lepiej wyglądałam ze swoimi niczym nie przykrytymi cieniami niż z żółtymi zrolowanymi plackami, które fundował mi ten bubel.
Też oddam tego dziada komuś, kto będzie miał z niego jakiś większy pożytek, u mnie leży schowany w najgłębszym kącie kosmetyczki. Od lat nie mogę trafić na korektor idealny, pomocy! :(
Dla porównania odcieni od lewej: najjaśniejszy (...) Lirene Matt and Glam, Revon Colorstay 150 Buff i właśnie korektor Bourjois w odcieniu nr 51.
3. Eyeliner Maybelline Lasting Drama w odcieniu czarnym okazał się być kolejnym koszmarkiem. Skusiła mnie niska cena i opakowanie podobne do mojego ukochanego, niestety już wycofanego eyelinera z Essence.
Eyeliner jest gęsty, suchy, trudno nim namalować precyzyjną kreskę. Paskudnie się rozmazuje, w przypadku gdy łzawią mi oczy od słońca czy wiatru mam 100% pewność, że wyglądam jak panda z rozmazaną jaskółką kreski przez pół policzka... Całkiem przyjemny jest pędzelek dołączony do eyelinera, może z jakimś sensownym produktem będzie w stanie wyczarować ładną kreskę, tutaj to awykonalne.
To by było na tyle jeśli chodzi o moje buble z ostatnich miesięcy. Mam nadzieję, że kolejny wpis na taki temat nie pojawi się u mnie jeszcze przez wiele miesięcy. A co Was zawiodło w ostatnim czasie?