Balsam zakupiłam kiedyś tylko i wyłącznie dlatego, że był w promocji i kosztował 6zł. Jak tylko dostałam moje zamówienie to od razu rzuciło mi się w oczy to, jak tandetnie jest wykonane opakowanie. Po zdarciu naklejki zabezpieczającej etykietka cały czas się odklejała i o coś zahaczała. Zakleiłam to taśmą klejąca (niewiele pomogło), a potem zdarłam całą etykietkę i miałam gołą i wesołą pomadkę no name :P
Może zacznę od plusów. Ładnie pachnie, jest poręczna dzięki pokrętle na dole, niska cena. Trochę słabo prawda? Ani ona nie pielęgnuje ust, ani ich nie wysusza. Jednak fakt, że im nie szkodzi, nie powinien być uznawany za zaletę ;) Na pewno nie sprawdzi się w zimowe mrozy. W lecie też nie, ponieważ pozostawia na ustach dość grubą warstwę no właśnie, czego? Już samo to, że jest to gruba warstwa tłustego, balsamu da się przeżyć, jednak nie do przejścia jest dla mnie to, że balsam na ustach jest białawy i zjeżdża z ust :( No jak to wygląda chyba nie muszę komentować. Do tego podkreśla suche skórki. Czyli coś, czego zdecydowanie nie lubię.
Jednak cieszę się, że ją kupiłam, ponieważ teraz już wiem, że więcej się nie skuszę na żadną pomadkę Avon Naturals nawet jak będzie za 2zł w promocji ;) Czyli nadal jestem na etapie poszukiwania tego jedynego, wspaniałego balsamu do ust ;)