Koniec miesiąca najlepiej poznać po wysypie wpisów z ulubieńcami i denkami. Co by nie było, to jedne z moich ulubionych, więc nie narzekam, wręcz przeciwnie, im więcej tym lepiej :D Przedprzeprowadzkowe wietrzenie zapasów uważam za udane :)
- odżywka do włosów z granatem i aloesem Alterra- bardzo udany produkt. Moje cienkie włosy wyjątkowo się z nią polubiły. Dodam, że po użyciu jeszcze długo wyczuwam jej zapach na włosach :)
- szampon pajaja i bambus Alterra- kolejny fantastyczny szampon Alterry. Mam ochotę wypróbować je wszystkie! :)
- krem pod oczy do skóry wrażliwej Flos-Lek- typowy przeciętniak. Nie pomógł, nie zaszkodził.
- lakier do paznokcie Essence 103 Space Queen- śliczny, brokatowy lakier. Niestety totalnie mi zaschnął.
- malinowy ocet do włosów w spray'u Marion- bardzo fajna odżywka, która pomaga w rozczesywaniu i dodaje im blasku.
- krem do rąk Neutrogena- jeden z lepszych kremów do rąk, z jakimi miałam do czynienia. Idealny na zimę.
- mleczko do ciała z masłem shea Yves Rocher- dodatek do gazety, używałam z przyjemnością, ale żeby zaraz pędzić po całą butelkę to nie ;)
- peeling do ciała papaja Bielenda- nic specjalnego, nie podobał mi się jego zapach. To typowy parafinowy zdzierak, który daje złudzenie nawilżenia.
- kokosowy żel pod prysznic Isana- kupiłam, bo był na promocji za 1,5zł :D Całkiem przyjemnie się go używało, teraz już go chyba nie ma w sprzedaży.
- mleczko do ciała Balea pistacja i winogrona- wielkie rozczarowanie :( Brzydki zapach, kiepskie nawilżenie, w dodatku połowa się rozlała w torbie jak wracaliśmy z Pragi :(
- płyn micelarny o działaniu antybakteryjnym Under Twenty- świetny płyn micelarny :) Teraz trafił mi się koleżka podrażniający oczy i już za nim tęsknię :(
- żel pod prysznic poziomkowy Balea- <3<3<3<3<3
- peeling do twarzy i ciała cytryna i limonka Ziaja- dostałam jako gratis do zakupów w sklepie Ziai. Produkt wyjątkowo nieudany, skończył jako peeling do stóp, a i tutaj się nie sprawdzał....
- żel do mycia twarzy Garnier do skóry normalnej i mieszanej- mam do niego ogromny sentyment, bo to pierwszy kosmetyk, o którym pisałam na blogu :) Sam w sobie też jest bardzo fajny i często do niego wracam.