Mijający miesiąc obfitował w 6 produktów zdenkowanych oraz 2 wyrzutki. W moich zapasach robi się coraz luźniej, jedynie balsamów do ciała wciąż więcej przybywa niż ubywa ;)
- podkład Rimmel Match Perfection- trafiła mi się ta udana wersja i bardzo się z nią polubiłam. Jednak po zużyciu całego opakowania dochodzę do wniosku, że na mojej buzi lepiej wygląda Lirene City Matt.
- odżywka diamentowa Eveline- wszystko co mam do powiedzenia na temat odżywek Eveline możecie przeczytać w ich recenzji. Zdecydowanie nie kupię ponownie.
- lakier Sensique Fantasy Glitter- piękny lakier w odcieniu Frozen Berries. Zaschnął na śmierć. Wyrzutek.
- Carmex- wkurzyłam się na niego ostatnio. Dalej męczę się ze zmasakrowanymi ustami. Patrzeć na niego nie mogę, więc ląduje w koszu.
- balsam antycellulitowy Lirene- zwykły balsam pięknie pachnący pomarańczami. Szczerze przyznam, że nie zrobił na mnie większego wrażenia, raczej nie sprawię go sobie sama.
- tonik Lirene- Lirene robi najlepsze toniki i koniec kropka!
- mleczko Pharmaceris- świetnie radziło sobie z demakijażem. Czytałam wiele dobrego o mleczkach ze stajni dr Ireny Eris, cieszy mnie to, bo jedno z nich jeszcze czeka w zapasach ;)
- nektarowy krem dr Ireny Eris- przyjemny krem, który kosztuje zdecydowanie za dużo. Miło mi się go używało, ale bez żalu wrócę do kremów isany ;)