Jak już wielokrotnie wspominałam jestem jedną z osób, które szczęśliwie zostały naznaczone cerą trądzikową. Lata lecą, a ja dalej wyglądam jak 13-latka... Różni dermatolodzy mówili różne rzeczy, jedni odrobinę pomogli, inni mocno zaszkodzili. Obecnie wypracowałam sobie system pielęgnacji cery, o którym napiszę za jakiś czas- chciałabym jeszcze przetestować kilka produktów, a jak wiadomo wymaga to czasu. Wpadłam na pomysł stworzenia pewnej serii postów, gdzie będę mogła dzielić się z Wami moimi sposobami jak sobie z tą zarazą radzić. Mam nadzieję, że też wspomożecie mnie Waszą wiedzą :)
Zauważyłam, że w blogosferze unika się słowa pryszcz, królują niedoskonałości, nieprzyjaciele, zanieczyszczenia. Nie żeby w codziennym świecie było inaczej, zdecydowanie wpływa to na fakt, że pryszczole (takie jak ja) czasem nie mają ochoty wystawić głowy spod kołdry.
Jak pokazać się światu mając na twarzy coś, o czym ludzie nie chcą nawet mówić?
Ktoś, kto nie ma poważnych problemów z cerą (umówmy się, że jeden pryszcz na 3 miesiące dramatu nie czyni) stwierdzi pewnie, że wyolbrzymiam sprawę, ale jak to mówią syty głodnego nie zrozumie. Czasem doprawdy opadają mi ręce, gdy czytam zdania w stylu przepraszam za stan mojej cery. Po pierwsze: za co tu przepraszać? Po drugie: ktoś tu chyba cery w złym stanie nie widział.
Pierwszym bohaterem serii NISZCZ PRYSZCZ będzie moje wakacyjne odkrycie jakim jest pasta cynkowa. Kupiona za przysłowiowe grosze, niezwykle wydajna i skuteczna. Świetnie radzi sobie z punkowymi wypryskami.
Nakładam ją zawsze na noc przy pomocy wacika do czyszczenia ucha, wtedy mam pewność, że trafię dokładnie tam gdzie potrzeba. Pasta wysusza pryszcza i sprawia, że nad ranem znika zaczerwienienie i można się już jakoś pokazać ;) Co więcej, nałożona na jeszcze nie wyklutego paskudnika potrafi zdławić go w zarodku. Jak łatwo się domyślić czasem kładę się spać wyglądając jak muchomor :) Nie przeszkadza mi to zupełnie, póki produkt działa :) Cenię w niej to, że nie wysusza i nie podrażnia skóry wokół pryszcza- chcąc nie chcąc zawsze coś z produktu nam zjedzie na zdrowe miejsce.
Jeżeli zdecydujecie się na jej zakup pamiętajcie, że to tylko i wyłącznie pomoc doraźna, nie rozwiązuje problemu trądziku na zawsze. W aptekach oprócz pasty cynkowej dostępna jest również maść. Ta druga jest jednak słabsza, a ja wolę od razu uderzyć z grubej rury ;)
Wiele osób chwali sobie olejek z zielonej herbaty, który działa podobnie. Ja jeszcze nie miałam okazji go wypróbować. Wiem, że zabrzmi to głupio, ale nie wiem na jaki olejek się skusić i gdzie go kupić, jak macie konkretne namiary to podzielcie się :)
Miłego wieczoru! :)
Mnie pasta cynkowa niestety bardziej szkodzi niż pomaga, bo okropnie podpycha syfy - z niegroźnej z pozoru guli robi się ziejący ropą pryszcz. Wolę olejek z drzewa herbacianego.
OdpowiedzUsuńA jaki konkretnie używasz?
UsuńMiałam z Pharma-Techu, teraz czaję się na Dr Betę :)
UsuńNie znam żadnego z wymienionych, tak się pastą zaaferowałam, że totalnie olałam sprawę olejków :) Dr Beta przeczytałam najpierw jako Bat'a i zdziwiłam się, że jeszcze coś oprócz butów robił i ja o tym nie wiedziałam :D:D:D
Usuńwypróbuję chętnie gdyż borykam się ostatnio z trądzikiem, pełno wągrów i wielkich niewyjściowych pryszczy pojawia się na mojej twarzy. (swoją drogą, nie lubię tego, że unika się słowa pryszcz, chociaż sama czasem to robię) więc przetestuje. ja polecam płyn afronis, również do nakładania punktowego. nieco wysusza- to jedyny minus. ale stosowany regularnie pomaga.
OdpowiedzUsuńNie znałam tego płynu, dziękuję za polecenie, zaraz sobie o nim poczytam :) Obecnie stosuję TriAcneal, więc wiem co to znaczy wysuszenie :D:D
UsuńRzadko mi coś wyskakuje (częściej niż raz na trzy miesiące, ale jednak problemu nie mam), ale i tak jest to bardzo denerwujące. Na takie "niespodzianki" warto mieć coś pod ręką i chyba spróbuję tej pasty cynkowej.
OdpowiedzUsuńPolecam, na punktowe wypryski będzie jak znalazł :) Warto mieć coś takiego w kosmetyczce, nawet jakby przez większą czas swojej obecności miało tylko leżakować ;)
UsuńJa stosuję maść cynkową.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, dawno nie musiałam jej nakładać.
Obyś nie musiała już po nią w ogóle sięgać :)
Usuńjakiś czas temu miałam podobny problem . pryszcze wyskakiwały mi bardzo często i moja buzia była w kiepskim stanie , było pełno małych '' krosteczek '' które strasznie mnie denerwowały . polecam ci krem Farmony z serii Dermacos Anti Acne . mi on pomógł , teraz pryszcz wyskoczy mi raz na miesiąc przy okresie , małych krosteczek już prawie nie mam i ogólnie jestem zadowolona ; ) nawet moja kosmetyczka do które chodzę na czyszczeni wągrów zauważyła , że buzia jest w lepszym stanie ; ) a pasty nie miałam , ale mam ochotę jej wypróbować : )
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że farmona ma taką serię, dziękuję za polecenie :) Produkty wyglądają ciekawie :)
UsuńStosuję, ale jakoś tak specjalnie nie pomaga, ale ja już straciłam nadzieję, że będę się mogła pokazać bez podkładu, bez grzywki na czole.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam ;/ Tym bardziej dobijają mnie młode dziewczyny z buziami gładkimi jak pupa niemowlaka i toną podkładu. Gdybym miała ładną cerę to po podkład sięgałabym od wielkiego dzwonu, a nie przy okazji każdego wyjścia z domu :(
UsuńMnie pasta cynkowa bardzo służy - wysusza syfki, szybciej się goją ;) Za taką cenę warto spróbować ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja za moją dałam jakoś 5zł :D
UsuńBorykam się z pryszczami od gimnazjum, teraz chodzę do liceum i nie zelżało za bardzo. Mój mały brat czasem potrafi wyskoczyć z tekstem, że ze mną nie rozmawia bo mam krosty, dlatego ciągle próbuję opracować swoją metodę. Byłam u dermatologa, ale leki bardzo mnie wysuszały. Miesiąc temu umówiłam się na maj (swoją drogą masakra - zawsze przez kontakty czekałam tydzień, a tutaj... wizyta w styczniu mnie ominęła z powodu ferii), bo tracę nadzieję... Ostatnio liczyłam na mydło siarkowe ale jak wszystko po jakimś czasie to spektakularne działanie zniknęło. Liczę na to, że tak jak do tej pory na lekko już podgojone oliwka będzie działać tak samo, jak do tej pory. Nie wierzę w kremy, ale w to, że to zależy od pielęgnacji (i w moim przypadku jedzenia). Życzę wytrwałości w poszukiwaniu ideałów i czekam na kolejne wpisy o tej tematyce :)
OdpowiedzUsuńKochana, jesteś jeszcze młodziutka :) Niestety też znam ten ból, że wydaje mi się, że znalazłam coś idealnego, a potem taki klops :(
UsuńMłoda czy nie, chciałabym żeby to zniknęło :(
UsuńMam dokładnie tą samą pastę i czasem naprawdę potrafi zadziałać. ;)
OdpowiedzUsuńHaco-lek to firma z mojego miasta :)
UsuńJa na wypryski stosuję maść ichtiolową!
OdpowiedzUsuńIchtiolową powiadasz? Pamiętam, że używałam jej na coś jak byłam młodsza, ale nie pamiętam na co :D
UsuńMoże świnia? Ja czasem stosuję pastę cynkową jako maseczkę (raz nawet pan od gazu mnie zaskoczył z białym tynkiem na twarzy, ale na szczęście nie skomentował). Co do olejku to taki najzwyklejszy kupisz na zsk albo po prostu zapytaj w aptece, sądzę że jest on głównym sprawcą radykalnego poprawienia się mojej skóry, więc serdecznie Ci go polecam
UsuńWydaje mi się, że miało to związek z bąblem, który mi powstał wskutek uczulenia. Przekonałaś mnie do zakupu olejku herbacianego jak tylko skończy mi się termin przydatności maści :)
UsuńWłaśnie u mnie maść cynkowa jest zbyt słaba. Muszę kiedyś wypróbować pastę. Teraz bardzo lubię olejek z drzewa herbacianego :)
OdpowiedzUsuńA ja z kolei muszę wypróbować olejek :)
Usuńnajtańsze, najprostsze i najbardziej skuteczne rozwiązanie! też używam i bardzo polecam :))
OdpowiedzUsuńjeśli masz ochotę to zapraszam Cię na mojego początkującego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli mnie odwiedzisz :))
www.whitemakeup.blogspot.com
Już do Ciebie zmykam :)
UsuńTez zmagam sie z tego typu cerą. Juz nie wiem co na to poradzić...na pewno ide kupic jutro ta masc.;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie Ci służyć :)
UsuńMiałam tą pastę i też uważam, że jest dobra. Maść cynkową stosuję na zajady :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam problemów z zajadami. Cieszę się, że jesteś zadowolona ;)
UsuńUżywam olejku z drzewa herbacianego na moje niespodzianki będące jeszcze w zarodku i jego działanie jest naprawdę dobre. Ja swój olejek kupiłam w aptece za ok 10zł z firmy Pharma.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Będę już wiedzieć, czego szukać :)
UsuńA ta pasta cynkowa nie jest niezdrowa dla skóry? Bo ten cynk kojarzy mi się z czymś żrącym...
OdpowiedzUsuńBomba witaminowa to to nie jest :( Dlatego stosuje się ją punktowo, aby rozprawiła się z bakteriami w danym miejscu
UsuńU mnie niestety pasta cynkowa się w ogóle nie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńAutentycznie niczego nie robiła z pryszczami: ani nie łagodziła ich stanu ani nie hamowała.
To mam szczęście, że mi pomaga :)
UsuńHm, hm, ciekawe.
OdpowiedzUsuńJa olejek z drzewa herbacianego mam z ZSK. Kocham jego zapach przede wszystkim, ale na razie nie sprawdzałam punktowo (ale teraz, niestety, mam dobrą okazję... :<), tylko dodawałam kilka kropel do maseczki ze spiruliną (Twoją kochną ;P), bo fajnie głuszył jej zapach i przyjemnie chłodził.
Będę musiała się wybrać do wrocławskiej mydlarni po ten olejek. Proszę mi nawet nie wspominać o spirulinie :D
UsuńGdzie kupiłaś tę pastę? :)
OdpowiedzUsuńW aptece :)
Usuńmam zawsze pod ręką, używam tej samej co Ty :)
OdpowiedzUsuńHaso-lek górą :)
UsuńJa miałam maść, ale nie byłam zachwycona. olejek herbaciany też mam - ma dość intensywny zapach.
OdpowiedzUsuńMaść cynkową bardzo sobie chwalę, ale rzeczywiście olejek herbaciany jest lepszy. Jednak olejek Manuka zdecydowanie szybciej rozwiązuje sprawę pryszczy. W przypadku obu olejków problemem może być intensywny ziołowy zapach.
OdpowiedzUsuńW takim razie kolejny będzie olejek herbaciany :)
UsuńMam prawie 30 lat i mnie dalej zasyfia, grrr. Cynk mi nie pomógł. Najlepsze co mnie spotkało i pomaga to:
OdpowiedzUsuń1. krem siarkowa moc - genialny!
2. olejek lawendowy - szybko syfy po nim wysychają. Zmieszałam w buteleczce z atomizerkiem wodę destylowaną i kilka kropel i psikam na twarz i włosy wieczorem. Pomaga w zasypianiu.