piątek, 2 maja 2014

Ulubieńcy kwietnia

Kolejny miesiąc minął nie wiadomo kiedy. Gdy wczoraj przewracałam stronę w kalendarzu, miałam wrażenie, że poprzednio robiłam to tydzień temu... Kwiecień okazał się być szalonym miesiącem niosącym za sobą całą masę zmian, których nikt się nie spodziewał. Moim głównym zajęciem jest obecnie przesiadywanie w marketach budowlanych, za rok będę mieć już wszystko w małym palcu, ale chwilowo trochę się tam gubię ;) Zdecydowaliśmy się też, że chcemy adoptować czworonożnego przyjaciela, niestety w związku z powyższym musimy poczekać jeszcze trochę. Nie chcę stresować zwierzaka przeprowadzką, wystarczy, że sama sobie rwę włosy z głowy ;) Jednak nie o tym chciałam pisać. Pora na ulubieńców:


Ze względu na deficyt wolnego czasu nie szalałam w kwietniu z filmami, książkami czy wizytami w kinie. Udało mi się za to w końcu obejrzeć film Yuma. Odtwórca głównej roli raczej mnie nie zachęca do obejrzenia czegokolwiek, jednak tym razem się przełamałam i było warto :) Film jest fantastyczny, myślę, że wszyscy mieszkający w mniejszej lub większej bliskości granicy z Niemcami uśmiechną się pod nosem na wspomnienie tego, jak było 20 lat temu i więcej. Sama bardzo słabo pamiętam tamte czasy, znam je jednak doskonale z opowieści. Nic więcej nie powiem, film jest dostępny na YT ;)

Rzeczą, którą odkryłam na nowo jest mój kubek do parzenia herbaty. Niby mamy w domu specjalny czajniczek do sypanej herbaty, ale nikt z niego nie korzysta, bo ciągle się zatyka, przecieka itp. Kubek widoczny na zdjęciu składa się z trzech elementów: kubka (to ci zaskoczenie ;)), sitka oraz przykrywki. W tym momencie praktycznie nie piję już żadnych herbat w torebkach, tylko wciąż męczę zieloną sypaną . Wcześniej nie chciało mi się z nią bawić, teraz nie ma już wymówki :)

Z kosmetyków zachwyciły mnie cztery rzeczy. Dwa lakiery do paznokci: piaskowy Wibo w odcieniu nr 2 oraz Kiko do francuskiego manicure w odcieniu nr 206 zachwyciły mnie prostotą swojej aplikacji. Wysychają ekspresowo i sięgam po nie zawsze jak maluję paznokcie na ostatnią chwilę. Pokażę Wam je z bliska ;) Tusz do rzęs Lovely Pump Up kupiłam z ciekawości i jestem nim zachwycona! Świetnie się prezentuje na moich rzęsach, miałam szczęście i trafiłam na niemacany egzemplarz. Chyba tylko dlatego, że kupiłam go przed trwającą wielką promocją ;) Ostatnim wielkim hitem jest olej kokosowy z Organique. Od pół roku używam go jako kremu do twarzy na noc. Dawno nie byłam tak zadowolona z cery. Już zapomniałam jak to było katować się kwasami. Uwielbiam w nim wszystko, zapach, wielofunkcyjność, działanie. Produkt idealny <3

Ostatnie dwa zdjęcia mówią już same za siebie. Przez ciągłe chorowanie od stycznia częstotliwość moich ćwiczeń oraz jakość jedzenia mocno ucierpiały. Już robiłam jedno podejście do zmian w lutym, ale dopadła mnie kolejna choroba, która wymagała dość specyficznej diety i stracone kilogramy zaczęły wracać. Teraz, jak już jestem w pełni zdrowa wróciłam na stare tory. Mocno pracuję nad tym, żeby bieganie, ćwiczenia w domu, zdrowe jedzenie itp stały się moją codziennością. Porzuciłam też stołowanie się na mieście na rzecz gotowania w domu. Właśnie na gazie mi pyrka (uwielbiam to słowo!) krem z pomidorów ;) Planuję podzielić się moimi refleksjami na ten temat tutaj. Kilka lat temu przy regularnym spowiadaniu się na blogu z moich poczynań schudłam prawie 10kg, chyba potrzebuję publiczności do moich działań ;) 

Miłego dnia!
:*

23 komentarze:

  1. Świetny ten Kubek! Też piję tylko sypane,prawdziwe herbaty i chętnie bym taki przygarnęla:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się w sypanych jeszcze tak dobrze nie znam i ciągle męczę zieloną Dilmah :)

      Usuń
  2. Kubek jest praktyczny, ale i piękny :) Uwielbiam takie kobiece gadżety :) Yumę oglądałam już dwukrotnie, podzielam zachwyt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Kubek dostałam na święta i był to świetny prezent :)

      Usuń
  3. Jeśli chcecie adoptować (a nie kupić) psa to po pierwsze wspaniale a po drugie nie ma na co czekać bo ten pies już gdzieś na Was czeka, w schronisku czy w maksymalnie zapchanym domu tymczasowym i trzeba go stamtąd zabrać, dać miłość i dom. A przeprowadzkę pies zniesie śpiewająco, dla niego ważne będzie tylko to że jest że swoim ukochanym państwem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie jest to takie proste :( Jednak zdecydowani jesteśmy na adopcję :)

      Usuń
    2. To taką historię Ci przedstawię do namysłu ;) My też się zdecydowaliśmy kilka lat temu na psa ze schroniska, dość szybko podjęliśmy decyzję, wybraliśmy psa i pojechaliśmy po niego. Jeszcze w drodze ze schroniska przewlekliśmy go przez weterynarza. Co się okazało, pies (suka) po sterylizacji w schronisku był pozostawiony sam sobie, bez leków. Rana na brzuchu już zaczynała się zakażać, pies od razu dostał antybiotyki i infekcję szybko wyleczyliśmy.Jednak jeszcze kilka dni w schronisku a zakażenie dotarłoby do jamy brzusznej i po psie bo nadal nikt by go nie leczył. A to przecież nasz najukochańszy Ponury, jakby go mogło nie być, niewyobrażalne. Moim zdaniem jak decyzja podjęta to nie ma na co czekać ale oczywiście nie mogę decydować za kogoś (a szkoda! :P)

      Usuń
    3. Cieszę się, że z Waszym psem wszystko dobrze :) Niestety, czasem i takie historię się zdarzają. Nie będę tu streszczać całej historii życia, ale po prostu przez kilka miesięcy nie będę mieć warunków na zwierzaka. Jak sytuacja się zmieni i będę w stanie zagwarantować mu własny kąt, to z pełną odpowiedzialnością i pewnością, że będzie się czuł "u siebie" przywiozę go ze schroniska :) Teraz nie pozostaje mi nic innego jak wizyty w schronisku i zostawianie tam karmy czy potrzebnych tekstyliów :) We Wrocławiu są dwa kontenery przez wejściem (wyglądają jak te na ubrania z PCK) i można tam zostawić karmę itp nawet, jak schronisko jest zamknięte dla odwiedzających :)

      Usuń
  4. Ale fajni ulubieńcy!
    Yuma też mi się podobała :)
    Kubek przesliczny! Zielona sypana to też moja ukochana herbata :)

    I też muszę wrócić do zdrowej diety i ćwiczeń, miałam teraz miesiąc przerwy i strasznie mi się tęskni za powrotem do treningów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też z herbat uznaję zieloną i białą :) Wszelkie malinowe, truskawkowe itp okropnie mi nie smaują :P

      Usuń
  5. mam to samo! kiedyś miałam bloga jak się odchudzałam i zeszło mi 15 kilo, teraz kiedy wróciło to wogóle nie chce zejść : c a o piesiu marzę dniami i nocami, ale tata mi nie pozwala : c ani nawet na kotka ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o swoim zwierzaku marzę od 20 lat lol :D Zawsze mi powtarzano, że jak się przeprowadzimy to będzie piesek. Były 4 przeprowadzki, a ja miałam żółwia i rybki... :P

      Usuń
  6. widziałam yumę. całkiem dobry film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Gierszała dalej nie znoszę :P

      Usuń
    2. hyhy na takiego Zygę to ja bym poleciała :D:D hihihi :P:P na starość zaczynają mi się podobać "młodzi chłopcy", ale wiadomo ... Mike Patton wymiata:D chociaż ostatnio mega się posunął -ale tak juz dosłownie w stylu "pan po 50"

      Usuń
  7. Ja ostatnio rzadko pijam herbatę sypaną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z torebkowych mam białą o smaku granatu, też mi smakuje :)

      Usuń
  8. lubie tą maskare, badzo ładne lakierki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki za gubienie kilogramów. Sama wreszcie się za to zabrałam, nawet założyłam osobnego bloga w tym celu i potwierdzam: spowiedź jest skuteczną bronią! Już pierwszy konsekwentny miesiąc przyzwyczaił mnie do zdrowego jedzenia i ćwiczeń (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną dopiero 2 tygodnie, ale już widzę poprawę :)

      Usuń
  10. markiety?:D zwierzak?:D widze same zmiany:D:D super!! i ciesze się, że film i lakier się spodobały :D ja tym lakierem chlastam pazury nawet po ciemku i nawet bez zrobionych skórek-ratuje mnie dosłownie w kryzysowych sytuacjach jak musze łapy ogarnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ci napisałam maila :D Właśnie za to najbardziej kocham ten lakier!

      Usuń