sobota, 14 maja 2011

Uniwersalna kredka do makijażu czyli jak coś jest do wszystkiego to jest ...

Z powodu ostatnich szaleństw blogspota skasowało mi ostatnią notkę, ponownie ją dodało i zastanawiam się co jeszcze. Mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze ;)

Dziś spieszę do Was z recenzję kosmetyku, który kupiłam już jakiś czas temu. Jest to uniwersalna kredka do makijażu z Avonu w odcieniu Sunny. Jej cena regularna to około 20zł, ja kupiłam ją za coś koło 12zł. Za taką cenę otrzymujemy 1,2g produktu. Zdaniem producenta: Wielofunkcyjna, miękka kredka, która może służyć jako pomadka do ust, róż do policzków, lub cień do powiek. Trwała i wygodna w użyciu, w smukłej wysuwanej oprawce. Zawiera witaminy A i E oraz filtry UV. 

Nie wiem dlaczego od razu dało mi do myślenia to, że jak coś ma być przeznaczone do trzech rzeczy, za taką cenę i takiej firmy to gdzieś tu musi być haczyk. Oczywiście był. W ładnym opakowaniu kryje się bardzo mało produktu. Ale ok, o tym już wiedziałam decydując się na zakup. Schody zaczynają się, gdy próbujemy nałożyć to cudo na usta. Wygląda obrzydliwe. I to już nie chodzi o to, że strasznie tandetnie, po prostu efekt jest tragiczny. Na powiekach wygląda jakbyśmy pomazały się złotą farbą. Co więcej farba ta ściera się bardzo szybko, od razu roluje, spływa- w skrócie wszystko co najgorsze. Nadaje się jedynie jako róż na policzki. Jednak choć jego kolor jest intensywny na ustach i powiekach to na policzkach już marnie się prezentuje. Trzeba uważać z jego aplikacją, bo łatwo przedobrzyć i wtedy wygląda się, jakby przez kilka godzin pocierało marchewką o policzek. Używam jej tylko, kiedy mam opalone policzki, bo inaczej za bardzo się odznacza.
Nie wiem co mną kierowało, żeby ją kupić. Może myślałam, że fajnie będzie kupić jedną rzecz, która nada się od razu do kilku czynności. Zdecydowanie jestem na nie. Ogólnie jestem zrażona do wszelkiej maści produktów 2,3,4,5 w 1. Jak patrzę na tę kredkę to w moim sercu rośnie miłość do moich róży z Wibo czy Oriflame, o których kiedyś myślałam, że są okropne. Teraz wiem, że królowa okropności jest tylko jedna ;)

16 komentarzy:

  1. he he królowa okropności:D
    też kiedyś myślałam o tej kredce, ale n szczęście nie skusiłam sie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak się o niej delikatnie wyraziłam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. mam takie samo zdanie odnośnie "wielofunkcyjnych" produktów do makijażu

    OdpowiedzUsuń
  4. Podzielam zdanie co do takich bajerów...

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz już wiem, że nigdy więcej czegoś takiego nie kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam jeszcze tej kredki, ale jak widzę te komentarze i Twoją opinie to jej nie mam zamiaru wgl kupić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. @F000U: odradzam!

    @Agnieszka.;): ładna to ona jest, ale co z tego jak to jeden wielki bubel ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. "jak cos jest do wszystkiego jest do niczego" - z tego co pamietam to od juz od dawien dawna jest dostepna w avonie - no chyba ze ja myle z jakas inna [moze zmienili opakowanie] i zawsze chodzila mi po glowie ale nie zostala przeze mnie kupiona - widac ze na szczescie!
    przydatna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  9. To prawda, ta kredka w avonie jest od lat i chyba co roku ją odgrzewają w sezonie letnim ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, ale ona jest mega złota! chyba tylko dla opalonych dziewczyn, bo na jasnej cerze efekt żółtka gwarantowany :P

    OdpowiedzUsuń
  11. pamiętam tę kredkę jeszcze z LO - kupiłam ... żałowałam ... wyrzuciłam ... to tyle jeśli chodzi o kolorówkę z Avonu, większość jest do d*y. Jak na razie tylko kredka Super Shock jest warta wydanych u nich pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja ogolnie nie lubię zadnych produktów typu 3w1 czy cos takiego bo jak cos jest do wszystkiego to moim zdaniem do niczego

    OdpowiedzUsuń
  13. no mały niewypał :) te panie pięknie zmalowane przez świetnych grafików komputerowych zawsze kuszą, a potem cierpi nie tylko portfel :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Te kredki byly totalnym nieporozumieniem - w żadnej roli się nie spisywały

    OdpowiedzUsuń