piątek, 16 grudnia 2011

Chemiczna pomarańcza


Ci, którzy czytają mojego bloga wiedzą, że nie mam szczęścia do maseczek w saszetkach. Jednak wypadałoby też wykończyć zapasy z szuflady. Niestety każdy kolejny produkt okazuje się być coraz to większym bublem. Maseczka ze Schleckera, Rilanja Care okazała się nie odstawać od tego mało chlubnego szeregu. Za podwójną saszetkę (2x7,5ml) zapłaciłam około 3zł.

Do zakupu tej maseczki zachęciły mnie owoce na opakowaniu. Wiem, że to mało sensowne wytłumaczenie, jednak spodziewałam się po rozcięciu saszetki multiwitaminowej bomby. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Teraz już wiem, że należy czytać składy kosmetyków, a nie brać wszystko w ciemno. Nie mogę się więc dziwić, że produkt, który na samym początku listy ingredientów ma alkohol niemiłosiernie śmierdzi alkoholem...

Maseczka ma wściekle pomarańczowy kolor. Dziwne jest to, że z opakowania wylewa się jak woda, a na twarzy od razu zbija się w grudki, które ciężko rozsmarować nawet pędzlem. Przez to nakłada się ją nierównomiernie, a co za tym idzie w różnych miejscach wysycha w różnym tempie. Mówiąc krótko zupełnie nie chce współpracować i ciężko się nią operuje.

Na domiar złego, maseczka praktycznie nie działa. Nie czuję najmniejszej różnicy na twarzy przed i po jej nałożeniu. Mocna alkoholowa woń sprawia, że skóra pod oczami zaczyna mnie piec, nawet wtedy, gdy omijam te okolice. Reasumując, chemiczny skład, brak działania i toporna konsystencja skreślają u mnie ten produkt. Na szczęście mam jeszcze pół tubki świetnej maseczki peel-off z Avonu, już więcej nie będę jej zdradzać ;)

12 komentarzy:

  1. Dwa dni temu kupiłam w Schleckerze inną maseczkę z tej serii, a mianowicie maseczkę witaminową z miodem. Jest to maska kremowa, więc mam nadzieję, że nie okaże się takim badziewiem jak ta peel-off, o której piszesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się już też nauczyłam czytać składy, trzeba być w końcu bardziej świadomym konsumentem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnes007.: Miałam kiedyś tę z miodem i była całkiem przyjemna :) Oczywiście zamiast kupić coś, bo było dobre, musiałam testować dalej i mam za swoje ;)

    Lady In Purplee: mądry Polak po szkodzie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wniosek: lepiej trzymać się z dala od maseczek ze Schleckera :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie miałam i chyba dobrze ;) ale przyznam szczerze, że mnie też zachęciłyby te owoce na opakowaniu ;))

    PS. Jesli chcesz, zapraszam Cię serdecznie na moje rozdanie, pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz rozumiem dlaczego firma Rilanja Care jest nieznana - produkuje po prostu buble :P
    Ale 3 złote to nie fortuna a dzięki Tobie wiemy co omijać szerokim łukiem :)
    Pozdrawiam, Eveline!

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę się wystrzegać pięknych owoców na opakowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O, to już wiem co omijać szerokim łukiem :D
    Ja najbardziej lubię maseczki Perfecty z aloesem i słodkimi migdałami przeważnie jestem im wierna ale zdarza mi się zbłądzić i potem żałować;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nigdy nie miałam żadnej ich maseczki, ale widzę że moje szczęście;]

    OdpowiedzUsuń
  10. będę te maseczki omijać szerokim łukiem!

    OdpowiedzUsuń