Nie tak dawno bardzo dużą popularnością cieszyły się kuracje Avene Triacnealem czy LRP Effaclar Duo. Jak wiadomo kremy te stosuje się jako kilku tygodniową kurację, która ma zapobiec powstawaniu niedoskonałości oraz oczyścić naszą skórę z tego, co już się na niej zalęgło. Od Laboratorium Kosmetycznego Lirene dostałam do przetestowania krem o podobnym działaniu a mianowicie krem peelingujący o drugim stopniu złuszczania z serii Sebo-Almond o 10% zawartości kwasu migdałowego z Pharmaceris (dłuższej nazwy nie było). Za tubkę o pojemności 50ml w aptekach zapłacimy od około 27-40zł, rozbieżność cenowa jest duża więc w razie czego radzę polować na promocje ;)
Opakowanie starczyło mi na 3 miesiące codziennego stosowania na noc. Poniżej wklejam Wam zdjęcie opisu producenta, które dobrze opisuje produkt od jego technicznej strony:
Krem ma konsystencję gęstego, perłowego żelu, który szybko wchłania się na skórze. Przed pierwszym użyciem spodziewałam się, że na mojej twarzy będzie działo się piekło, jednak nie było tak źle. Owszem, skóra lekko mnie piekła, jednak nie trwało to dłużej niż 10-15 minut i było to raczej uczucie lekkiego dyskomfortu. Spodziewałam się wielkiego wysypu pryszczy jednak nic takiego nie miało miejsca. Skóra oczyszczała się powolutku i delikatnie, co początkowo mnie rozczarowało, ponieważ liczyłam na większe zmiany.
Teraz jednak widzę, że powinnam się cieszyć, że nic nie odbyło się zbyt gwałtownie. Gdy ostatnio spojrzałam na moje zdjęcie sprzed 3 miesięcy, to zauważyłam, że na mojej twarzy nie ma już niektórych przebarwień i śladów po wypryskach. Co więcej, te, które obecnie się u mnie pojawiają (zazwyczaj tuż przed okresem) nie są głęboko osadzonymi gulami, które muszą się goić tygodniami, a zaledwie powierzchniowymi potworkami, które szybko znikają same (o ile ich nie rozdrapię ;)).
Choć jestem zadowolona z efektu, jaki ten krem daje, to muszę podkreślić, że nie należy on do tych przyjemnych w użytkowaniu. Lekko wysusza skórę, a ja od zawsze uwielbiałam na noc stosować kremy głęboko nawilżające. Absolutnie nie nadaje się w okolice oczu, więc musimy się przy nim zaopatrzyć w osobny krem do tego przeznaczony. Teraz pora na kuracje tego typu się skończyła, bo jednak słońce daje nam popalić, a promienie słoneczne nie są przy takich kremach wskazane. Myślę, że na jesień sięgnę po niego ponownie, ponieważ choć nie uważam go za produkt niezbędny to widocznie poprawia stan skóry.
Skład: Aqua, Mandelic Acid, Butylene Glycol, Glycerin, Tromethamine, Isohexadecane, Dicaprylyl Ether, Cyclopentasiloxane, Cetyl Alcohol, Sodium Polyacrylate, Cyclohexasiloxane, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Methyl Glucose Sesquistearate, Ceteareth-20, Silica Dimethyl Silylate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Extract, Methylparaben, Parfum.
Przydał by mi się
OdpowiedzUsuńJa też chętnie bym go wypróbowała.
OdpowiedzUsuńOd kilku dni go stosuje ;) Mam takie samo zdanie, poprawia stan skóry ;)
OdpowiedzUsuńkrem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, może też na jesień zrobie sobie taką kuracje oczyszczającą choć nie wiem czy by sie nadawał do mojej mało problematycznej cery
OdpowiedzUsuńSkoro Twoja cera nie sprawia Ci problemów to chyba nie ma co się czymś takim traktować ;)
Usuńcena zacheca, moze na jesien sobie taki zafunduje ;>
OdpowiedzUsuńja bym chętnie sobie strzeliła jakąś kwasową kurację, ale moje naczynka... póki co stosuję tonik z BU z kwasem PHA 6%, ale ten produkt chyba mi nie pomoże pozbyć się blizn potrądzikowych :(
OdpowiedzUsuńJa mam kilka takich przebarwień na Twarzy i choć ten krem je nieco rozjaśnił to nie pozbyłam się ich na stałe i chyba muszę się z nimi po prostu zaprzyjaźnić ;)
UsuńStosowałaś go codziennie przez 3 miesiące? Wow! Ja go mogłam raz-dwa razy w tygodniu, a i tak miałam jaszczurkę na twarzy :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie i takiego efektu się spodziewałam u siebie, może wtedy miałabym większe poczucie, że działa jak należy ;)
UsuńAga, a jak wcześniej przygotowywałaś skórę? Ja zauważyłam, że kwasy słabiej u mnie działają, jeśli nie zmyję wszystkiego żelem z wodą - nawet micel musi być zmyty.
UsuńWłaśnie wszystko zmywałam zielonym żelem Garniera, myślę, że nie powinno być problemem to, że nie miałam żelu z tej linii, no sama nie wiem. Wolałabym bardziej pocierpieć, ale później oglądać lepsze efekty ;)
UsuńNie, nie posądzam żelu z tej serii o cudowne właściwości (choć żele z Pharmacerisu są jedynymi z moich ulubionych). Może masz odporną skórę :)
UsuńPozostaje mi już tylko zgłoszenie się do Husqvarny po szlifierkę :D
Usuńnie stosowałam ale bardzo przydatny post:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie +dodaję do obserwowanych
OdpowiedzUsuńja wolę się ponawilżać :)
OdpowiedzUsuńMuszę się mu przyjrzeć :). Wrócę do tematu jesienią ;)
OdpowiedzUsuńPrzy obecnej pogodzie to można sobie nim tylko krzywdy narobić ;D
Usuńużywałam go bodajże od września i wyobraź sobie mam go jeszcze, teraz gdy jest słonce odstawiłam go, bo jakby nie było to jakiś tam kwas, więc boję się przebarwień, nawet jak są filtry, pomógł mi wyleczyć pewne zmiany i polepszył stan skóry, jestem mu wdzięczna, ale na efekty czekałam, aż miesiąc:(
OdpowiedzUsuńpolecałam go ale jednym pomaga a drugim nie:( ja tam też jestem zadowolona, a kupiłam go za 37zł
U mnie efekty pojawiły się, ale nie były tak spektakularne jak się spodziewałam-pewnie stąd moje kręcenie nosem ;)
UsuńKwas migdałowy można nawet latem stosować :) W gabinecie kosmetycznym zazwyczaj używa się stężenia 40 % i można je robić przez cały rok :) Chociaż widzę, że w ulotce jest napisane o filtrach, hmm... :)W składzie nie widzę innych kwasów więc w sumie nie wiem :) Chociaż ekspertem nie jestem:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie brzmisz zdecydowanie jak ekspert :D
UsuńJak byłam u kosmetyczki to dowiedziałam się tego samego.. Miałam jednak mieszane uczucia..
Usuńteraz dopiero zauważyłam - 500! gratki :)
OdpowiedzUsuń