Dziś chciałabym przedstawić Wam dwa balsamy do ciała marki Lirene, które używałam w ciągu ostatnich miesięcy. Z jednego jestem bardzo zadowolona, drugi mnie nieco zawiódł. Jeden kupiłam dobie sama, drugi dostałam od Laboratorium Kosmetycznego Dr Ireny Eris, oba kosztują w granicach 12-15zł za 250ml. Zestawiam je w jednym poście ponieważ oba są balsamami do zadań specjalnych i mam w stosunku do nich totalnie różne uczucia.
Na pierwszy ogień pójdzie ten produkt, który początkowo mocno mnie zirytował, po czasie stał się jednak wielkim ulubieńcem. Mowa o brązującym balsamie body arabica do jasnej karnacji. Przy jego używaniu potrzebne są całe zastępy cierpliwości, ponieważ opalenizna pojawia się dopiero po 1,5-2 tygodniach regularnego stosowania. Jest ona jednak na tyle piękna i naturalna, że wybaczam mu ten efekt opóźnionego zapłonu ;) Co najważniejsze balsam ten w ogóle nie śmierdzi! Nic a nic, żadnego zapachu pieczonego kurczaka! Jedną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić jest słabe nawilżenie- z tego powodu zawsze stosuję go na noc, a na dzień traktuję skórę jakimś lekkim mleczkiem. Nie spodziewałam się, że będę z niego aż tak zadowolona, Ziaja brązująca idzie w odstawkę :)
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Ceteareth-20, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Glyceryl Stearate SE, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Panthenol, Citric Acid, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Glycin Soya (Soybean) Oil, Ilex Paraguariensis Leaf Extract, Butylene Glycol, Coffea Arabica Seed Extract, PEG-60 Almond Glycerides, Cetyl Hydroxyethylcellulose, Beta-Carotene, Daucus Carota Saliva (Carrot) Extract, Tocopherol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Parfum.
Nad drugim balsamem nie będę się już tak rozpływać. Dostałam go wraz z innymi produktami z serii antycellulitowej i muszę Wam powiedzieć, że się na nim zawiodłam. Nie zauważyłam żadnego efektu ujędrnienia czy napięcia skóry. Balsam ekspresowo się wchłaniał i miał piękny zapach pomarańczy, który utrzymywał się na skórze jeszcze długie godziny po aplikacji. Nawilżał raczej średnio, w sam raz na lato. Spodziewałam się po nim czegoś więcej. Poszukiwania idealnego balsamu ujędrniającego dalej w toku. idealny balsam brązujący odnaleziony! :)
Miałyście do czynienia z tymi produktami? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat?
Mam na oku ten balsam "arabica". Z pewnością kupię - będzie idealny na okres jesienno-zimowy :)
OdpowiedzUsuńWszystkie wpisy, które do tej pory czytałam na temat tego balsamu, były bardzo pozytywne. To o czymś świadczy :)))
Dokładnie, za każdym razem, gdy pojawiał się temat balsamów brązujących te z Lirene były wychwalane pod niebiosa :)
Usuńmiałam pomarańczowe serum antycelulitowe i ono ujędrniło mi pupę. Z balsamem nie miałam do czynienia. Ale zainteresowałaś mnie tym brązującym. Tylko czy byłabym na tyle systematyczna :>
OdpowiedzUsuńU mnie to serum też zbytnio się nie popisało, ciężki ze mnie przypadek :D
UsuńJa uwielbiam ten kawowy balsam;) zapraszam do mnie;)
OdpowiedzUsuńczytałam gdzieś, że wersja do ciemnej karnacji daje kolor po 2/3 dniach, a nie jest on za ciemny :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie obawiałam się tego, że będzie za ciemny i porobię sobie nim smugi. Z drugiej strony myślę, że przy szybciej pojawiającej się opaleniźnie nie obejdzie się już bez smrodku...
UsuńMam ten samoopalacz z Lirene , ale nie uzywam go jak narazie :)
OdpowiedzUsuńMusze poszukać w drogerii tego balsamu arabica jesienno/zimowe miesiące żeby nie być bladziochem strasznym.
OdpowiedzUsuńJest bardzo łatwo dostępny więc nie będziesz mieć problemu z jego znalezieniem. W promocji kosztuje nawet jakieś 11zł :)
UsuńTen balsam kawowy cudo:) Mój chłopak kupił mi go przed studniówką, żebym za biała nie była:) haha jaki on troskliwy:) i nie powiem sprawdził się, super zapach i efekty:) i z tego co pamiętam to nie zrobił mi krzywdy w postaci smug co jest jego dużym plusem:)
OdpowiedzUsuńHaha ja przed studniówką jak głupia na solarium latałam :D
UsuńHmm... Szkoda, że ten balsam brązujący tak wolno daje opaleniznę, obawiam się, że zapominałabym o jego codziennym stosowaniu :P Ale grunt, że nie śmierdzi kurczakiem :P
OdpowiedzUsuńPodobno ten do ciemnej karnacji działa o wiele szybciej :)
UsuńChyba muszę się skusić na balsam brązujący...
OdpowiedzUsuńchyba kupię ten balsam brązujący aby zatrzymać opalenizne po lecie !:)
OdpowiedzUsuńUżywałam. Jeśli chodzi o brązujące, to lepszy jest ten do ciemnej karnacji. Natomiast ten Stop Cellulit jest przyzwoity, ale bez rewelacji, lubię jego zapach:)
OdpowiedzUsuńZapach ma obłędny, uwielbiam pomarańczę w kosmetykach :)
UsuńLubię ten balsam brązujący z Lirene ale po dłuższym czasie męczy mnie jego zapach. Ale działanie super!
OdpowiedzUsuńPowoli kończę opakowanie i zapach mnie jeszcze nie zmęczył, obawiam się, że przy kolejnych opakowaniach może się to zmienić :D
UsuńTeż o nim niedawno pisałam (o brązującym) i uwielbiam! :D
OdpowiedzUsuńpieczony kurczak :DD
OdpowiedzUsuńnie mialam zadnego z nich ;]
Słyszałam ze ten brązujący jest dobry i nie śmierdzi za bardzo;)
OdpowiedzUsuńU mnie w ogóle nie ma tego smrodku :)
UsuńLubię ten brązujący balsam. Ma bardzo ładny, niedrażniący zapach :)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych :)
Pozdrawiam
Unikam parabenów w kosmetykach, ale balsam Lirene pomarańczowy bardzo często wącham jak jestem w Rossmanie czy innej drogerii :) Jeżeli chodzi o balsam ujędrniający to polecam serum antycellulitowe Apis
OdpowiedzUsuńAnomalia
Też staram się na nie zwracać uwagę, choć ostatnio najbardziej pilnuję tego, żeby unikać w kosmetykach parafiny (szczególnie tych do twarzy). Znalezienie mleczka bez oleju mineralnego graniczy z cudem :D
Usuńna wizażu ma świetne opinie, wypróbuję jak tylko wykończę to, co mam zachomikowane. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten brązujący, na lato może sie nie nadaje, bo to brazowienie trochę w żółć wpada, ale pozostałe pory roku jak najbardziej (nie mozna nas porównać do kogoś z naturalna opalenizną:)):)
OdpowiedzUsuńHaha otóż to :D Choć ja na jesień i w zimie uruchamiam rajtki 100den i mogę robić za murzynkę :P
UsuńKosodrzewinko, tak jak dziewczyny wyżej pisały - wersja Cafe MOCHA daje szybszą opaleniznę i wcale nie jest ciemniejsza. Tylko szybciej ją widać. Jak zużyjesz Latte to Mocha będzie super, żebyś nie musiała się smarować codziennie.
OdpowiedzUsuńAntycellulitu nie miałam, jeszcze...
Następna tubka to będzie z pewnością cafe mocha :)
Usuńnie miałam ani tego ani tego i chyba się nie skuszę :P bo ani lekko opalających nie lubię ani antycellulitowych :P
OdpowiedzUsuńkorci mnie ten balsam brązujący i korci...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten antycellulitowy właśnie ze względu na zapach. Jeśli chodzi o ujędrnianie, o niebo lepsze są produkty z Eveline seria 3D (obecnie wiele dobrego słyszałam o serii 4D, ale sama jeszcze nie stosowałam, więc się nie wypowiem). Ten brązujący jest niezły, choć u mnie początkowy dość przyjemny zapach kawy po pewnym czasie przechodzi w bardzo nieprzyjemny smrodek. Ale ładnie brązuje skórę, choć efekt jest bardzo delikatny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tej serii eveline 3d, ale wciąż mam jakieś opory przed kosmetykami tej firmy. Chyba w końcu nadejdzie pora,żeby się przełamać i coś wypróbować :)
UsuńJa lubię ten brązujący ;)
OdpowiedzUsuńbrązujący gości już u mnie od kilku lat :)
OdpowiedzUsuń