Urlopy bez większego planowania udają się najbardziej. W myśl tej zasady cały zeszły tydzień spędziłam w Karpaczu, miejscu chyba wszystkich szkolnych wycieczek dla osób mieszkających na Dolnym Śląsku, totalnie odmienionego po sezonie. Cisza i spokój niezwykle sprzyjała górskim spacerom.
Pogoda nam się udała. Codziennie mocno świeciło słońce, niebo było bez chmurek. Im wyżej się podchodziło tym częściej można było spotkać przedmioty pokryte szadzią.
Odwiedziny Samotni, punkt obowiązkowy ;)
Jak się okazało najlepszym kosmetycznym towarzyszem górskich wędrówek został balsam do ust Tisane! Genialnie ochronił usta, nos i dłonie, nie bez przyczyny jest moim ulubionym produktem w tej kategorii ;)
Lakier Golden Eye od Opi dzielnie się trzymał ;) |
Wybraliśmy się też na skocznię Orlinek. Jestem szalona, bo z moim lękiem wysokości wlazłam na samą górę!
Jak to w górach nie mogło się obyć bez spotkania zwierzątek ;)
Oczywiście moje kosmetyczne zboczenie też musiało o sobie dać znać ;) Gdy przy porannej kawie przeczytałam post (a raczej odę ;)) Simply na temat różanego kremu do mycia twarzy z Alterry i tym, że mają go wycofać, poszłam do karpackiego rossmanna i kupiłam ostatnią sztukę ;) Oprócz tego wpadł mi w ręce błyszczyk z Manhattanu w uroczym opakowaniu. Jakiś czas temu chciałam kupić podobny w Inglocie, ale że pani tam była bardzo niesympatyczna to same rozumiecie ;)
Z balkonu mieliśmy widok na Śnieżkę, choć wiem, że trudno się jej tu dopatrzeć ;)
Wszystko to leży na moim nowym kominie, który kupiłam w sklepie z góralskimi ubraniami (tutaj przemilczę fakt, że ma on metkę made in China). Oszczędzę Wam zdjęć skarpet z owczej wełny, które swoją drogą są równie niewyjściowe co cieplutkie ;) Dawno nie spędziłam tyle czasu w bluzach dresowych, adidasach i ocieplaczach. Z jednej strony cieszę się na powrót do cywilizacji, z drugiej będę tęsknić za ciszą i spokojem Karkonoszy.
Jakby ktoś był zainteresowany dobrą bazą noclegową w Karpaczu to gorąco polecam hotel Majestic, jego wysoki standard korzystnie wpłynął ma moje urlopowe refleksje ;)
Pozdrawiam gorąco!
uwielbiam góry nad życie! a w Karpaczu nigdy nie byłam. Czas nadrobić zaległości :) Masz piękny szaliczek..
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Karpacz to świetna baza wypadowa w różne strony, także jak najbardziej polecam :)
UsuńAle Ci zazdroszczę tych gór!
OdpowiedzUsuńJa niestety jeszcze z rok pewnie będę leczyć skutki kontuzji i gór nie zobaczę... ;-(
Ojej, współczuję :( Też przez długi czas miałam problem z kontuzją kręgosłupa i wiem jaki to ból, kiedy człowiek jest uziemiony :(
Usuńmam nadzieję, że krem Ci przypadnie do gustu :]
OdpowiedzUsuńbyłam raz w Karpaczu, wieki temu. bardzo mi się tam podobało i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam wrócić...
Podoba mi się jego zapach :) Jak będziesz jechać do Karpacza to koniecznie przez Wrocław i wpadaj do mnie na kawę :)
Usuńdeal :)
UsuńWidzę,że Karpacz nieco się zmienił:) Świetny komin:) Ja też ostatnio próbuję jakiś kupić, ale jeszcze mi się to nie udało.
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałam podobny u Nissiax i od tej pory zapragnęłam go mieć ;) Z tego co pamiętam ona kupiła go w Primarku, ale to i tak dużo nie daje ;)
UsuńKarpacz to miejsce mojego dzieciństwa, niemal przy każdej okazji wybierałam się tam z rodziną o wycieczkach szkolnych nie mówiąc ;) Dawno niestety nie byłam, czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńZłotko, ależ świetne to ostatnie zdjęcie! Komin na baardzo cieplutki wygląda :)
Mam tak samo, co weekend pakowaliśmy się w samochód i albo Karpacz albo Szklarska Poręba :) Komin jest cieplutki i mięciutki, non stop w nim siedzę :)
UsuńUwielbiam Karpacz:)
OdpowiedzUsuńZupełnie inne klimaty niż oblegane Zakopane :)
UsuńPrzy takiej pogodzie aż chce się wędrować! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, jedyny minus to to, że szybko robiło się ciemno, a wtedy nie ma czego szukać na szlakach :)
Usuńbardzo lubię Karpacz i też właśnie już poza sezonem :)
OdpowiedzUsuńJa ogólnie nie lubię jak jest dużo ludzi więc często pozostaje jedynie opcja "poza sezonem" :D
UsuńTo prawda, że na Dolnym Śląsku na wycieczki szkolne jeździ się głównie do Karpacza, jestem ze Świdnicy i nie zliczę, ile razy tam byłam właśnie w tym celu :D
OdpowiedzUsuńPierwszy przystanek pod kościółkiem Wang i potem wio w góry :D Równie kultowe miejsce co zamek Książ :P
UsuńDokładnie, my zawsze spaliśmy w Strzesze Akademickiej ;) Ale do Książa z klasą się raczej nie jeździło, chyba za blisko po prostu ;)
UsuńAle masowe pielgrzymki na Ślężę na pewno mieliście :D
Usuńa i owszem! jak się nie chciało mieć lekcji, planowało się wycieczkę na Ślężę :D
UsuńKarpacz i piękne wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wypoczęłaś :)
OdpowiedzUsuńhahah blyszczyk z inglota musi byc:D mialam ten krem do mycia twarzy z alterry i powiem ci, ze mial dla mnie zbyt intensywny zapach i oddalam go mamie :(
OdpowiedzUsuńKocham góry!
OdpowiedzUsuń