Po pierwszym tygodniu przeistaczania się z zimowego podjadka w zdrowo odżywiającą się księżniczkę jestem z siebie bardzo zadowolona. Udało mi się zastąpić wieczorne opychanie się pizzami, tostami, kanapkami itd. sałatką z owoców. Ogólnie nie jem nic wieczorami. Do tego od tygodnia jem codziennie rano konkretne śniadanie, porzuciłam mleko do kawy i ogóle. Na śniadanie jem kanapki z serem i ogórkiem, a nie tak jak wcześniej płatki śniadaniowe (które kiedyś miały mi starczyć na cały dzień, a w efekcie o godzinie 12 już byłam głodna ;)). Do tego porzuciłam całkowicie słodycze i słodkie napoje. Codziennie szoruję się pod prysznicem i rano i wieczorem balsamuję całe ciałko. W dużej mierze zrezygnowałam z komunikacji miejskiej i dużo chodzę. Ograniczyłam picie kawy na rzecz zielonej herbaty. Jak widać nie jest to nic specjalnego, jednak duma mnie rozpiera ;) Regularnie chodzę na basen i ćwiczę wg tego co sobie ustaliłam. Dziś przepłynęłam 2,5km ;)
Ogólnie najgorzej jest wieczorami, bo wtedy mam największą ochotę jeść. No może nie wielką, ale jak mnie czasem najdzie na coś ochota, to chodzi to za mną i spokoju nie daje. Najważniejsze, że twardo się trzymam ;) Postanowiłam sobie, że nie będę wchodzić na wagę. Po pierwsze dlatego, żeby się nie przerazić wynikiem, a po drugie dlatego, że nam siebie i wiem, że jak waga stanie (co jest nieuniknione) to będę przeżywać dziką rozpacz i pewnie rzucę to wszystko w diabli i znowu zacznę się żywić czymś takim ;)
Moje ogólne wrażenie z pierwszego tygodnia jest takie, że czuję się nieco lżej. Nie chodzi mi tu o spadek wagi, ale o takie wewnętrzne uczucie, że nie jestem napchana jakimś kocim żarciem ;) Wybrałam już sobie sukienkę, na której będę sprawdzać moje postępy :P Żeby nie było za różowo, to mam kilka planów na kolejne zmiany. Przede wszystkim do wieczornej sałatki z owocami zamiast jogurtu owocowego light, będę dawać jogurt naturalny. Tak samo na śniadanie zamiast chlebka z żółtym serem i ogórkiem, będzie biały serek i pomidor. Mam zamiar co jakiś czas wprowadzać takie zmiany, żeby wszystko toczyło się małymi kroczkami, ale ciągle do przodu ;) W najbliższym czasie czeka mnie zapałanie miłością do wszelkiej maści warzyw i owoców ;)
uuuuuuu no to ładnie :)
OdpowiedzUsuńja bym się też mogła przyłączyć, ale nie mogę znaleźć basenu moich marzeń tutaj w gdańsku. damn it. w krk miałam super kompleks sportowy com com zone i mieszkałam niedaleko, więc właściwie codziennie coś tam działałam. przepływałam 45 długości i było superr. a teraz wszystko szlag trafił i ta praca magisterska jeszcze ech masakra.
ale przyłączam się do akcji bikini, bo ja lubię takie kolektywne klimaty. za tydzień w środę update jak mi poszło, deal? :D
Pewnie! :D Ja zawsze odchudzałam się cichaczem, ale jak publicznie się do tego przyzna, to motywacja jest o wiele większa :D
OdpowiedzUsuńno raczej ^^
OdpowiedzUsuńchyba będę musiała przerzucić się na takie samo śniadanie, bo płatki rzeczywiście nie sycą na długo
OdpowiedzUsuńja tez postanowilam mniej jesc i czesciej biegac, ostatnio przytylam 4kg, przez wlasnie obzeranie sie, pizze jadalam ze 3 razy w tyg. :z dupsko roslo, ale w koncu powiedzialam stop :P i tez daje rade,
OdpowiedzUsuńpowodzonka :*
@simply_a_woman: z rana zawsze wolałam jeść coś słodkiego i też nigdy nie miałam apetytu. Jednak śniadanie to najważniejszy posiłek i potrzeba, aby był on treściwy ;)
OdpowiedzUsuń@ooliskaa: czasem trzeba powiedzieć tyłkowi stop! :P myślę, że teraz pora też jest odpowiednia, bo wizja zbliżających się wakacji też dodatkowo motywuje ;)
Powodzenia w dotrzymaniu postanowień :) Ja z kawy bym nie mogła za nic w świecie zrezygnować :D Co do żółtego sera to na całe szczęście nie cierpie go więc mi krzywdy nigdy nie zrobi ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja piłam takie hektolitry kawy, że zupełnie przestała na mnie działać! A żółty ser to moja słabość zaraz obok wszelkich makaronów ;)
OdpowiedzUsuńahh.. ja też muszę się zająć jakąś dietką :)
OdpowiedzUsuńmoja kumpela twierdzi że po 2 tygodniach już nie ma się takich ataków głodu więc jesteś w połowie..
życzę Ci zeby motywacja Cię nie opuściła :)
i zapraszam do mnie
http://miaugosia.blogspot.com
Zapraszam do mnie na zdrowy makaronik ze szpinakiem :) powodzenia i wytrwałości życzę
OdpowiedzUsuń@miaugosia: wszystko zależy od organizmu ;) najważniejsze to dalej odżywiać się z głową
OdpowiedzUsuń@nurka: makaron i szpinak to to, co lubię najbardziej :)
Moim zdaniem nie ważne jesy to co wskazuje waga ważne jest to jak czujemy się w swoim ciele :)
OdpowiedzUsuńSzeroko zakrojone działania :D życzę dalszej motywacji :-)
OdpowiedzUsuńp.s. a czemu porzuciłaś kawę? ;-)
Wiem sama po sobie, wieczory są najgorsze, tym bardziej, że u mnie cieniutko ze śniadaniami.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, jestem z siebie zadowolona, w przeciągu tygodnia, z pomocą diety i ćwiczeń zrzuciłam po 3,5 cm w obwodzie w udach, biodrach, pasie itp. ;)
Pozdrawiam, zapraszam do mnie.
www.fashionablyyy.blogspot.com
@Yasminella : dokładnie! :) ja się czuję coraz lepiej i wystarczy mi to za wszystkie zgubione kilogramy ;)
OdpowiedzUsuń@Idalia : Dziękuję :* Kawę odstawiłam, bo piłam jej zdecydowanie za dużo. Po 4-5 kubków dziennie i to bardzo mocnej. Chcę się trochę oczyścić ;)
@FASIONABLYYY : dlatego wieczorami zawsze mam przy sobie coś do picia, żeby w razie czego zagłuszyć głód ;) ale powiem Ci, że jest ze mną coraz lepiej ;)
Warzywka są pyyyszne :)Ja polecam kanapki z sałatą, serem, pomidorkiem i cebulką :) Mniami :)
OdpowiedzUsuńHehe ja niestety nie jestem tak skłonna do walki z cellulitem i tylko się szoruję ;))
Wiesz co, ja mogłabym całymi dniami jeść marchewkę i pomidory :P Z resztą jest już gorzej :D Nie znoszę zielonych warzyw (poza szpinakiem) :(
OdpowiedzUsuń