Sama się sobie dziwię, że przez tyle czasu nie skusiłam się na żadną wersję Carmexu. Słyszałam wiele pozytywnych opinii na jego temat, jednak nie mam pojęcia dlaczego podchodziłam do niego jak do jeża. Całe szczęście jakiś czas temu skusiłam się na niego, kiedy był w promocji i zapłaciłam za niego 7,99zł. Teraz wiem, że to najlepiej zainwestowane pieniądze w produkt do pielęgnacji ust od dawna :)
Sięgnęłam po wariant klasyczny, ponieważ wydał mi się on najwygodniejszy w użytkowaniu. Sztyft jest bardzo poręczny, w środku znajduje się 4,25g produktu. Jak już wyżej pisałam, wiele na jego temat czytałam i miałam świadomość, że po nałożeniu na usta, pojawia się uczucie mrowienia. Trochę się tego obawiałam, ale teraz już wiem, że to uwielbiam i że takie uczucie wręcz uzależnia ;) Sam producent pisze na kartoniku, że klasyczne uczucie mrowienia daje znać, że Carmex działa skutecznie kojąc, nawilżając i chroniąc spierzchnięte, popękane usta. Wiem, że wiele osób właśnie ze względu na to mrowienie nie polubiło się z tą pomadką. Drugim dość kontrowersyjnym punktem jest jej zapach. Pamiętacie może z dzieciństwa maść rozgrzewającą Vaporub Wick? To dokładnie ten sam zapach, a to wszystko za sprawą kamfory. Jest on bardzo specyficzny jak na produkt do ust, ale mi on zupełnie nie przeszkadza, nawet go polubiłam. Pomadka nie ma smaku.
Jeśli chodzi o samo działanie, to od kiedy go używam widzę, że moje usta są w o wiele lepszej kondycji. Suche skórki pojawiają się o wiele rzadziej, usta są mięciutkie i dobrze nawilżone- nic tylko je całować ;) Dodatkowo SPF15 sprawia, że mogę ten balsam spokojnie używać w wakacje. Co więcej- balsam nakłada się bardzo gładko, nie robią się żadne grudki. Delikatnie nabłyszcza usta, ale nie pozostawia żadnego koloru. To wszystko sprawia, że będę do niego wracać :) A Wy miałyście styczność z Carmxem? :)
Na koniec chciałam się też pochwalić moim najnowszym nabytkiem jakim są arcywygodne sandałki. Od dawna szukałam takiego modelu, bez żadnych cekinów, ćwieków itd. Oczywiście znalazłam je w CCC, które mam tuż koło domu. Żeby tego było mało były sporo przecenione i zapłaciłam za nie 50zł. Właśnie takich butów szukałam na zbliżający się wakacyjny wyjazd :)
Na koniec chciałam się też pochwalić moim najnowszym nabytkiem jakim są arcywygodne sandałki. Od dawna szukałam takiego modelu, bez żadnych cekinów, ćwieków itd. Oczywiście znalazłam je w CCC, które mam tuż koło domu. Żeby tego było mało były sporo przecenione i zapłaciłam za nie 50zł. Właśnie takich butów szukałam na zbliżający się wakacyjny wyjazd :)
Właśnie wszyscy chwalą Carmex ;) Sama się and nim zastanawiam ;) Piękne buciki! Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńwłaśnie też czytałam wiele na temat tego carmexu ale jakos jeszcze po niego nie sięgnęłam. chyba najwyższa pora!!! :) zapraszam do mnie u mnie nowa notka :)
OdpowiedzUsuńja sobie wczorja kupiłam nivea vitamin shake :D
OdpowiedzUsuńjest cudnaaa , ciągle jej chxce używać :)
pozdrawiam :D
Ja na początku również nie rozumiałam czemu dziewczyny tak się zachwycają tym Carmexem. Do czasu aż go kupiłam przypadkiem również na promocji. Zapach mnie na początku odrzucał, ale dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez Carmexu na ustach :) I co najlepsze pomaga w walce z opryszczką! Jak już czuję swędzenie na ustach i widzę, że zaczyna się coś budować to smaruję grubo Carmexem i wszystko znika :) Cuuuudo!
OdpowiedzUsuńŁadne buciki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Carmex, dla mnie był cudowny dopóki nie znalazłam czegoś jeszcze lepszego, choć myślałam ze to niemożliwe ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne sandałki, cieżko teraz takie znaleźć niestety
u mnie Carmex i wszystkie inne balsamy do ust z mentolem powodują opryszczkę. właśnie jestem w trakcie opisywania na swoim blogu, jak to mnie załatwił na dwa tygodnie balsam z mentolem i aloesem Lovely.
OdpowiedzUsuńa butki cacane. :)
pozdrawiam.
śliczne są te sandałki ;-]
OdpowiedzUsuńA przy okazji, zapraszam na moje rozdanie
http://pantereczka.blogspot.com/2011/07/rozdanie.html
@Sunny: dzięki
OdpowiedzUsuń@Anka: trzeba się samemu przekonać ;)
@maggie.: też bardzo lubię pomadki Nivei, moją ulubioną jest miód i mleko ;)
@KiziaMizia: niedawno u kogoś przeczytałam o tym, że pomaga w walce z opryszczką i to mnie jeszcze bardziej do niego zachęciło. Chociaż to mrowienie w pewnym momencie przypomniało mi to przedopryszczowe, ale na szczęście nic podobnego ;)
@Paulina: dzięki :)
@Lady In Purplee: podziel się co to za cudo :)
@aki.: bardzo ciekawa jestem opisu tych balsamów z wibo, bo też na nie miałam kiedyś ochotę, ale po tym co piszesz, to chyba się mocno nad tym zastanowię...
ładne te butki !
OdpowiedzUsuńzapraszam do zabawy :)
http://kasia-makijaz.blogspot.com/2011/08/tag-30-pytan-kosmetycznych_03.html#comments
Ja jeszcze Carmexu nie mam i nie miałam, ale planuję na zimę kupić :)
OdpowiedzUsuńza jakiś czas napiszę o tym na blogu, narazie jeszcze testuje ;)
OdpowiedzUsuńLubię carmex, ale tylko w sztyfcie ;)
OdpowiedzUsuń@Kasiek: dzięki kochana! :*
OdpowiedzUsuń@Vedette: na zimę to mrowienie może być nie do końca przyjemne ;)
@Lady In Puplee: ale ty tajemnicza :D
@vizen: innych nie próbowałam, jednak jak wykończę zapasy to sięgnę po ten w słoiczku :)
Ja też uwielbiam to uczucie mrowienia :D.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Carmex, mój nr 1 w pielęgnacji ust :)
OdpowiedzUsuńNie nie miałam jeszcze nigdy.
OdpowiedzUsuńCarmex numer 1 !:) Jest najlepszy! :)
OdpowiedzUsuńŚliczne buciki :)
http://kobiece-wariacje.blogspot.com/
Zacne laki K'soska :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, że napisałaś dziś o Carmexie, bo ja swój po kilku miesiącach nieobecności znalazłam wczoraj pod szafką ;p
Świetne sandałki:) Carmexu jeszcze nie używałam, ale mam zamiar go kupić.
OdpowiedzUsuńnie miałam carmexu, może się skuszę
OdpowiedzUsuńja mam Carmex w tubce i sięgam po niego rzadko, niestety daje tak mocne uczucie chłodzenia że po paru minutach go ścieram :(
OdpowiedzUsuńteraz żałuję, że nie kupiłam go w sztyfcie, bo chyba byłby dla mnie praktyczniejszy!
ach! sandałki świetne!
OdpowiedzUsuńjuz mialam go w poniedzialek w koszyku, ale w ostatniej chwili odstawilam z powrotem na polke... i chyba zaluje;)
OdpowiedzUsuńJa wolę Carmex w tubce, po tym sztyftowym odczuwam dziwne mrowienie. Chociaż może to też kwestia wersji zapachowej, bo w tubce miałam klasyka, a sztyft jest wiśniowy.
OdpowiedzUsuńŚliczne butki! Lubię takie klimaty :)
nie zaglądałam do środka, ale powiedziałabym, że są raczej średnie. tzn nie wsadzisz tam 5 dużych butelek, tylko raczej mniej rzeczy niż więcej..
OdpowiedzUsuńMyślę, że one są większe niż mały zeszyt, grubości... 5 cm może.
nie nie nie. update. nie wiem jak ja to zrobiłam, że odniosłam wrażenie, że są małe. może patrzyłam na inne a może były poskładane i dlatego. kosmetyczki za 19.99 są ogromniaste;) ale są beznadziejnie wykonane w środku, z takiego śliskiego materiału nie takiego wodoodpornego tylko takiego badziewnego, który się przetrze i jest obrzydliwy..
OdpowiedzUsuńkosmetyczki są spore. mają 10 cm głębokości i spokojnie zmieściłoby się tam kilka żeli pod prysznic tych półlitrowych z ziai. niestety, one są ogromne!
polecam się :)
OdpowiedzUsuńzrób jakieś makijaże z jej użyciem :D chętnie zobaczę jak u ciebie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńhttp://feriabarw.blogspot.com/2011/08/tag-make-up-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńzostałaś otagowana:)
też bardzo lubię Carmex i potwierdzam, że pomaga w walce z opryszczką :)
OdpowiedzUsuńświetne buty! :)
ja posiadam wersję wiśniową w tubce :) zauważyłam, że w moim rossmanie pojawiła się wersja truskawkowa więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńmiałam już wszystkie wersje carmexu i najwygodniejszy jest sztyft, chociaż słoiczek wydaje się być bardziej skoncentrowany - tam twierdzi moja mama :)
OdpowiedzUsuńsandałki bardzo ładne, ja mam podobne ale zamiast pasków mam gumy - czuję się jak w kapciach. jest jeden minus sandałków z ccc - to moja druga para która ląduje na reklamacji - pięta wydziera się dość szybko.
Śliczne buty! :))
OdpowiedzUsuńMoże tez niedługo wypróbuję Carmex.
Lubie carmex.
OdpowiedzUsuńPisałam u mnie o tym w słoiczku i tubce:)
Pozdrawiam.