Każda z nas miała już chyba do czynienia z peelingami Joanny. Osobiście za nimi przepadam- uwielbiam te małe buteleczki z różnokolorową zawartością o jakże chemicznym zapachu. Ostatnio znalazłam wśród nich swój ulubiony wariant- mowa tu o żurawinie. Jednak to nie on będzie bohaterem dzisiejszego postu.
Tak jak wszyscy znają, a większość miała okazję wypróbować peelingi do ciała, tak podejrzewam, że niewiele osób wiedziało o istnieniu peelingów Joanny do twarzy. Sama się do nich zaliczałam. Oczywiście wszystko to za sprawą ich słabej dostępności. Mój- arbuzowy, kupiłam w Schleckerze, gdzie miałam do wyboru jeszcze gruszkowy, a na stronie Joanny znalazłam informację, że w skład tej serii wchodzi jeszcze jeden wariant zapachowy- brzoskwinia.
W opakowaniu mamy 75ml produktu, kosztuje on 5-6zł. Opakowanie jest o wiele bardziej poręczne, niż w przypadku peelingów do ciała- produkt stoi na zakrętce, przez co nie ma problemu z jego wydobyciem, kiedy zaczyna się kończyć.
Przejdźmy jednak do jego właściwości. Przede wszystkim peeling ten jest bardzo wydajny. Używałam go regularnie, co 2-3dni przez całe wakacje i zużyłam zaledwie pół opakowania. Zapach jest dość chemiczny- moja arbuzowa wersja kojarzy mi się z owocowymi żelkami. Samo działanie nie pozostawia nic do życzenia- łagodnie ściera martwy naskórek, wygładza skórę i usuwa z niej zanieczyszczenia. Czyli wszystko to, co peeling robić powinien. Nie spowodował u mnie żadnych podrażnień, przesuszeń itp.
Jestem z niego zadowolona i myślę, że spokojnie mogę go polecić tym, którzy nie mają problemów z tego typu kosmetykami. Choć cała seria nazywa się Naturia, to jej skład z naturą niewiele ma wspólnego. Z pewnością za jakiś czas sięgnę po jego gruszkową wersję :)
uwielbiam arbuzowe kosmetyki! ;)
OdpowiedzUsuńmam gruszkę - też kupiłam w shleckerze :) ja je widziałam również w realu, ale o brzoskwini nie słyszałam, a szkoda. ja również jestem z niego zadowolona, chociaż użyłam tylko kilka razy dopiero. polecam gruszkę - pachnie zupełnie jak gruszkowy Lift!
OdpowiedzUsuńczyli peeling jakich wiele :)
OdpowiedzUsuńOj to muszę się tam wybrać. Wcześniej nie wiedziałam o ich istnieniu :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że Joanna ma peelingi do twarzy. Nurtuje mnie jeszcze jedno - gdzie dorwałaś Schleckera? :P
OdpowiedzUsuńWidziałam właśnie ostatnio ten peeling, miałam zamiar kupić, ale jednak odpuściłam. Jednak widzę, że źle zrobiłam i chyba po niego wrócę. ;D
OdpowiedzUsuńrównież planuję zakupić gruszkę :D
OdpowiedzUsuńNie znałam go, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńLubie arbuzy napewno zapach by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńsypa: to mój pierwszy kosmetyk o tym zapachu :)
OdpowiedzUsuńadrianna: brzoskwinię widziałam tylko na stronie internetowej, a szczerze mówiąc na nią mam największą ochotę :)
simply_a_woman: dokładnie :)
Chanel: też odkryłam je zupełnie przez przypadek :)
Viollet: Schlecker, w którym się zaopatruję mieści się w Bielawie, niestety w żadnym z większych miast go nie widziałam- a szkoda :(
Fikcyjna: polecam :)
Po prostu Dżonana :))): ma bardzo przyjemny zapach :)
Sunny: :)
Paramore: polecam :)
blizniaczki09: też bardzo lubię arbuzy :)
Kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńjak tylko znajdę ulotkę ze sklepu, gdzie je kupiłam (lakiery ados) to dam znać na blogu. to jakaś sieć drogerii bo widziałam listę sklepów w PL, może akurat u ciebie też będą :)
OdpowiedzUsuńodstraszają mnie te chemiczne zapachy - za to właśnie nie lubię peelingów do ciała Joanny, masło truskawkowe też było kompletnym niewypałem pod tym względem :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś się skuszę, bo lubię peelingi do ciała :)
OdpowiedzUsuńjakoś nie używam peelingów do twarzy, chyba powinnam zacząć :(
OdpowiedzUsuń