W ramach mojego wciąż trwającego i dobrze się mającego odchudzania, znanego na tym blogu pod akcją bikini ostatnio odkryłam coś, co nie dość, że sprawia mi dużo radochy, to jeszcze służy wyższym celom ;) Zaczęłam hodować kiełki! Tak, tak - kiełki właśnie. Hodowla to może za duże słowo biorąc pod uwagę mój słoik po przetworach od mamy, ale myślę, że warto wspomnieć o tym tutaj ;) Kiełki bynajmniej nie służą mi za gotowy posiłek, ale są świetnym dodatkiem do kanapek, sałatek oraz zwykłego pochrupania. Pod moją opieką wyrosły już kiełki rzodkiewki, soczewicy oraz brokułów, jednak te pierwsze uważam za mój największy przysmak ;) Smakują dokładnie jak rzodkiewka :)
Na początku nasionka kiełków wsypujemy do słoiczka, tak, żeby przykrywały dno. Tutaj nieco mnie poniosło z ich ilością i później miały mały problem, żeby się rozwijać ;) Zalewamy je przegotowaną letnią wodą i odstawiamy na kilka godzin. W zależności od tego jakiej wielkości są nasiona muszą postać od 6-10h. Ja trzymałam jedne i drugie około 8h, jednak nie musimy nad nimi stać ze stoperem ;)
Następnie na słoik nakładamy gazę, naciągamy na nią gumkę recepturkę i odcedzamy wodę. Po odcedzeniu słoik do góry nogami najlepiej postawić na jakiś czas na suszarce do naczyń, aby woda dobrze się odsączyła. Nasionka mają być wilgotne, ale nie mogą pływać, bo wtedy wszystko nam zapleśnieje i trzeba będzie wyrzucić :( Następnie dwa razy dziennie płuczemy nasze nasionka, letnią, przegotowaną wodą- tylko płuczemy, bez dłuższego namaczania. Znowu odkładamy na suszarkę do naczyń i tak w kółko ;)
Jedyne, co wymaga większej zabawy to zabranie ze słoika łusek, po nasionkach. Jednak gdy zaleje się słoik wodą to wypływają one na wierzch i łatwo je zebrać :) Na powyższym zdjęciu widzicie gotowe do zjedzenia kiełki rzodkiewki. Posypuję nimi kanapki, dodaję do twarożku- każdy znajdzie sposób, który odpowiada mu najbardziej. Aby wyrosnąć tak, jak na zdjęciu potrzebowały 5 dni.
To są kiełki soczewicy, niestety nie smakowały mi zbytnio :(
Takie roślinki poza tym, że są łatwe w wyhodowaniu mają wiele cudownych właściwości. Nie będę Wam wypisywać wszystkich witamin i minerałów, które zawierają, ale to prawdziwe bomby zdrowotne ;) Nie dość, że usprawniają prace jelit to jeszcze mają zbawienny wpływ na skórę, włosy i paznokcie. Wcale nie potrzeba inwestować 40zł w kiełkownicę- słoik wystarczy ;) Nasionka kupuję w sklepie ze zdrową żywnością i tam też kosztują grosze, bo nie więcej niż 3-4zł za opakowanie. Zainteresowanych odsyłam do lektury na temat różnych kiełków oraz zawartych w nich witamin tutaj ;)
W Obi tez jest spory wybór nasionek kiełkowych :)
OdpowiedzUsuńPoza rzeżuchą nie jadłam żadnych kiełków, może czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńRzeżucha jest przepyszna :D. Też jadłam tylko ją.
UsuńKiełki rzodkiewkowe to moje ulubione! Ale sama nie wysiewam, teraz bez problemu w większości sklepów (od niedawna nawet w lidlu!) kiełki można dostać od ręki :)
OdpowiedzUsuńJa korzystam z gotowych kiełków, aczkolwiek zauważyłam, że te własnoręcznie przygotowane są bardziej trwałe i po dniu nie zaczynają się psuć.
OdpowiedzUsuńSmacznie z zdrowo ;)
OdpowiedzUsuńKiełkami zajadam się od dwóch miesięcy, ale wolę je kupować w sklepie. Samodzielne kiełkowanie jest z pewnością bardziej ekonomiczne i ekologiczne (nie wyrzucasz plastikowych pudełeczek co dwa-trzy dni), więc brawo :) Dla mnie najsmaczniejsze są kiełki ciecierzycy/cieciorki, mniam.
OdpowiedzUsuńoo, ja też na diecie, może spróbuję;D
OdpowiedzUsuńmój tata hoduje rzeżuchę :) lubię, jest smaczna :)
OdpowiedzUsuńNooo, taką twórczość się bardzo ceni!!!! :)
OdpowiedzUsuńMoje leżą i jakoś nie mogę się zabrać do ich hodowli :D.
OdpowiedzUsuńSuper! Nie wiedziałam, że można tak dobrze poradzić sobie bez kiełkownicy! Ja też spróbuję :)
OdpowiedzUsuńjak apetycznie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńDziewczyny, gorąco Was zachęcam do założenia takich hodowli w domu. To nie może się nie udać :D
OdpowiedzUsuń"Nie może się nie udać"- może :D
UsuńPrzy okazji wpisu na temat jedzenia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do odpowiedzenie na TAG związany z jedzeniem :)
http://majtkirambo.blogspot.com/2012/05/tag-wiem-co-jem.html
chyba bym tego nie zjadła:D
OdpowiedzUsuńja właśnie przygotowuję się do zasiania swoich :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię te ostre. Uwielbiam mieszankę ostrą i rzodkiewkę.
OdpowiedzUsuńuwielbiam kiełki, ale nigdy ich nie wyhodowałam sama, czas to mienić ;)
OdpowiedzUsuńBrawo!
OdpowiedzUsuńja mam wlasnie zamiar zaczac moja mala hodowle jest to ktorys blog z kolei ktory mnie utwierdza w przekonaniu ze warto:) obserwuje i zapraszam do siebie na mojego raczkujacego bloga:)
OdpowiedzUsuńto coś zdecydowanie dla mnie! uwielbiam takie dodatki do kanapek mniam! zdecydowanie mogłabym się pobawić w ogrodnika!! :-))
OdpowiedzUsuń