Podobnie jak wiele innych dziewczyn dostałam jakiś czas temu paczkę z rossmannowskimi produktami. Jednym z nich był peeling z serii Wellness Beauty, wersja algi morskie i minerały. Kosztuje około 12zł za 300g więc cena wypada standardowo jak na tego typu produkty.
Zacznę od tego, że od początku miałam wrażenie, że jest to szklany słoik, dopiero go zużyłam cały produkt zorientowałam się, że to plastik. Nie wiem na czym to złudzenie polegało, ale teraz może inni nie będą się tak stresować, że mają szklany słoik w mokrych, śliskich łapkach...
Po otwarciu wieczka (z którym mogą być problemy w wannie ;)) w nos uderza nas bardzo świeży, męski zapach. Mnie on jak najbardziej przypadł do gustu, choć wiem, że sporo osób nań narzeka. Czytałam o porównaniach do tanich wód po goleniu jednak moim zdaniem aż tak źle nie jest, ba może się podobać. Najlepiej oczywiście sprawdzić samemu :)
Peeling jest na bazie soli i jak już miałabym się do czegoś przyczepiać to właśnie do tego. Powód jest prosty, wolę cukrowe :) Przy peelingu solnym każde najmniejsze podrażnienie boli, szczypie, piecze itd. Akurat ja należę do dzieci wojny, które zawsze są jakoś poobcierane i sól skutecznie przypomina mi o tym, że tam gdzieś mnie coś boli.
Sam peeling należy raczej do tych średnich, jednak należy pamiętać, że ja się często traktuję szczotką z rossmanna i pojęcie mocne tarcie jest dla mnie względne ;) Sama aplikacja jest przyjemna, nie wyślizguje się z dłoni, nie rozpuszcza za szybko. Po prostu jest okej. Jakby był z cukru to kupiłabym go z pewnością, tak mam pewne wątpliwości :(
Nie sposób też nie wspomnieć o tłustej warstwie, którą peeling pozostawia na skórze- te z Was, które tego nie lubią niech trzymają się lepiej od niego z daleka ;) Dla mnie to nie problem, choć i tak zawsze dodatkowo nakładam na skórę balsam- mam wrażenie, że takie popeelingowe nawilżenie jest niesamowicie złudne i trwa dopóki nie nałoży się pidżamy czy wejdzie pod kołdrę ;)
Jak widać na zdjęciu obok jestem mistrzem recyklingu i znalazłam zastosowanie dla pustego pudełeczka :) Sam produkt uważam za warty polecenia, ale pamiętajcie: sól i podrażnienia to nie jest zgrana para ;)
Skład: Skład: Maris Sal, Ethylhexyl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Porphyra Umbilicalis Powder, Tocopherol, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Aqua, CI 42051, CI 19140.
chodzę wokół tego peelingu od jakiegoś czasu, przynajmniej nie jest naładowany parafiną :)
OdpowiedzUsuńTeż się staram unikać parafiny, produktów do twarzy z nią w ogóle nie kupuję, cieszę się, że coraz więcej balsamów do ciała się jej pozbywa ;)
Usuńostatnio słyszałam o dobrym peelingu cukrowym z oriflame jest gruboziarnisty i ma przecudny zapach, a kosztuje 29 zł, jeśli bylabyś zainteresowana to tak sie nazywa Wygładzający Peeling Cukrowy Milk&Honey.
UsuńMnie jakoś peelingi solne nie przekonują.
OdpowiedzUsuńWolę te cukrowe.
Ja najbardziej lubię moją szczotkę :D
UsuńOd peelingów solnych wolę te cukrowe, boję się podrażnień i szczypania :P
OdpowiedzUsuńWidzę, że z podobnymi spostrzeżeniami jest nas więcej :)
UsuńKupiłam wczoraj ten peeling, bo lubię mocne zdzieraki :)
OdpowiedzUsuńFajne zastosowanie tego opakowania - ja planuję trzymać w nim potem masło shea :)
Jak lubisz mocne zdzieraki to gorąco polecam rossmannowską szczotę :)
UsuńKolor tego peelingu jest obłędny!
OdpowiedzUsuńTeż lubię niebieski :)
UsuńFajny pomysł z tym pojemnikiem na waciki, też go tak wykorzystam, jak zużyję :D
OdpowiedzUsuńPolecam, wygląda lepiej niż plastikowe pudełko, w którym sprzedaje się waciki :D
UsuńCoś czuję, że ten zapach mógłby mi się spodobać. Recykling opakowania genialny ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię takie męskie zapachy pod prysznicem :)
Usuńopakowanie interesuje mnie bardziej niż sam produkt, mógłby posłużyć mi do tylu rzeczy... :)
OdpowiedzUsuńHaha, już któraś z kolei osoba zwraca uwagę bardziej na opakowanie :D
Usuńja też byłam pewna, że peeling jest w szklanym słoiku ;)
OdpowiedzUsuńMuszę go w końcu wypróbować.
OdpowiedzUsuńJa się z nim bardzo polubiłam, a opakowanie już też wykorzystałam ;)
OdpowiedzUsuń