Balsam brązujący schodzi u mnie średnio jeden na rok. Co sezon sięgam po coś innego. Choć w zeszłym roku obiecałam sobie, że jak skończy się mój balsam z Lirene kupię go ponownie to niestety nic z tego nie wyszło. Siłą odrzutu z opolskiego spotkania blogerek trafił do mnie balsam delikatnie brązujący Flos Lek. Przyznam szczerze, że nigdy się z nim nie spotkałam w drogeriach, ale niewiele traciłam. Jego cena to około 15zł za 200ml.
Łatwo się już domyślić, że się nie polubiliśmy. Zacznę od tego, że czytając jego etykietę doświadczyłam dysonansu poznawczego. Spójrzcie z resztą same:
Czy krem ma nadawać skórze równomierny, delikatny i jasnobrązowy kolor czy tylko utrwalić i podkreślić istniejącą opaleniznę? Nie zagłębiając się w szczegóły mogę powiedzieć jedno: opisany przez producenta efekt nie ma nic wspólnego z tym, co udało mi się osiągnąć stosując ten balsam.
Powiem krótko: smugi, smugi i jeszcze raz smugi :( Co więcej, nogi nie zyskały żadnego koloru, jak były blade tak są nadal. Plamki, ciapki, prążki w mało atrakcyjnym brązowym kolorze mogłyby przytrafić się mi raz czy dwa, ale gdy dzieje się tak za każdym razem to coś jest niehalo. Nie jestem nowicjuszem w brązującej dziedzinie, twory samoopalaczopodobne towarzyszą mi od gimnazjum, więc tym bardziej, wiem kiedy coś śmierdzi (tutaj sztuczna wanilia przeradza się w standardowego pieczonego kurczaka z nutą sztucznej wanilii)... Nie polecam, nie denkuję, nie mogę się już na niego patrzeć ;)
mam go,jedyne co mnie zachwyca to zapach,kolor daje lekki,taki,że go nie widać,ale na kolanach mega przebarwienia:)
OdpowiedzUsuńte przebarwienia na kolanach nie brzmią zbyt zachęcająco;p
Usuń:)no ba,paski takie pionowe mam i tak z nimi już z tydzień chodzę,bo ni cholery nie chcą się zmyć:)
UsuńJa się przy zmywaniu plam octem wspomagałam :D
UsuńSzkoda,że się nie sprawdza, bo lubię tą firmę..
OdpowiedzUsuńJa z flos leku znam jedynie żele pod oczy ;) Reszty nie używałam
UsuńNie stosuję takich specyfików.
OdpowiedzUsuńChoć ten z Lirene kusi, bo zbiera pozytywne opinie.
Lirene gorąco polecam :)
UsuńSzkoda, myślałam,że dorzucę go do wishlisty :P
OdpowiedzUsuńMoim ulubieńcem jest Dove Summer Glow :)
Z kosmetykami Dove też jest mi nie po drodze, do tej pory nie licząc kilku niezbyt udanych dezodorantów poznałam tylko ich mydełka :D
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził. Tego nie miałam, ale kosmetyki Flos-Lek znam i bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńFajne balsamy brązujące to faktycznie Lirene, Dove i jeszcze Bandi.
Ja z Flos Leku lubię żele pod oczy :)
UsuńNie wiem, czy znasz, ale świetne są też masła do ciała i seria Emoleum.
Usuńhmm no szkoda, bo flos lek ogólnie lubię, ale widać ten produkt to wielki bubel ..
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć ;)
Dla mnie bubel, ale jak widzisz Kolorowy Pieprz go lubi :)
Usuńnie przepadam za balsamami brązującymi,
OdpowiedzUsuńWolę je od samoopalaczy :)
UsuńKurka- jestem jedyną, która go uwielbia:)? tez z opolskiego zlotu przytargałam- i kocham sercem całym- a oczy moje się tak zaświeciły jak znalazłam go w paczce z wroclawskiego zlotu wakacyjnego:)
OdpowiedzUsuńHaha no popatrz :D Cieszę się, że Ci odpowiada :) w ogóle to widziałaś go gdzieś w drogerii?
Usuńjestem bardzo ciekawa jaki efekt uzyskam
OdpowiedzUsuńniedawno go otrzymałam
Mam nadzieję, że u Ciebie się sprawdzi :)
UsuńDobrze wiedzieć zdecydowanie go nie zakupię :)
OdpowiedzUsuńOdradzam :)
UsuńTakie rzeczy już nie dla mnie, ale dobrze wspominam balsamy z L'Oreala. Kiedyś miałam z nimi krótki romans i dobrze się spisywały :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, dobrze wiedzieć :)
Usuńja nie przepadam ogólnie jakoś za balsamami brązującymi :)
OdpowiedzUsuńA ja nie mogę znieść widoku moich bladych nóg w lecie :P
UsuńMoim ulubieńcem jest samoopalacz SunOzon :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, a ja jestem nim zachwycona! Żadnych smug, piękna opalenizna i do tego brak zapachu spalonej skóry jak w przypadku innych balsamów brązujących. Uwielbiam go, ale to może kwestia tego, że naturalnie mam oliwkową skorę..
OdpowiedzUsuń