Dziś będzie wpis zupełnie inny, ale nie mogę tym z Wami nie podzielić :)
Od zeszłej soboty życie w naszym domu nieco się zmieniło. Powinnam raczej napisać, że weszło na zupełnie inny poziom: adoptowaliśmy kota. Pomysł ten chodził nam po głowie już od dawna, teraz w końcu nadarzyła się możliwość, żeby go zrealizować. Już jestem przekonana, że była to jedna z lepszych decyzji w ogóle :)
Kota przygarnęliśmy z wrocławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Można powiedzieć, że to nie my wybraliśmy jego, tylko on nas :) Serce mi się kraja na wspomnienie tych wszystkich kotów pozamykanych w klatce, a wśród nich nasz Amciuś, który stał na dwóch tylnych łapkach i głośno do nas miauczał. Już w schronisku wszedł mi na ręce i dał się wygłaskać na wszystkie strony. Nasz maluch był tam nieco ponad tydzień. To dwuletni bury kocur, którego, jak się dowiedziałam, znaleziono porzuconego gdzieś na odludziu. Po wybraniu kota zapakowaliśmy go do transportera i zanieśliśmy do biura schroniska, gdzie załatwiliśmy wszystkie formalności. Spisałam umowę adopcyjną oraz zapłaciłam za kota całe 15zł. Dostałam również książeczkę zdrowia i zaświadczenie o szczepieniach (w tym przeciwko wściekliźnie). Wolontariuszka, która oprowadzała nas po schronisku opowiadała dokładnie o kotach, odpowiedziała na moje wszystkie pytania i czułam, że zajmuje się mną ktoś, kto zna się na rzeczy.
Powyżej widać jedno z pierwszych zdjęć, które udało nam się zrobić po powrocie do domu. Teraz widzę, jak mizernie wtedy wyglądał i ile przez ten tydzień się zmienił. Na tle innych kotów był całkiem spory, ale bardzo chudy. Nawet teraz jak się czasem wyciągnie to śmieję się, że mogę liczyć kota na metry :) Po przyjściu do domu spodziewałam się, że kot schowa się pod łóżkiem czy szafkami w kuchni. Kotek jednak od razu wskoczył mi na kolana i chciał się miziać :) W sumie od tamtej pory niewiele się zmieniło. Nawet teraz siedzi przy mnie biurku i wesoło sobie mruczy.
Mam całkiem spore podejrzenia, że Amciuś wychowywał się z psem, ponieważ przejawia takie zachowania. Często chodzi przy nodze, podaje łapkę, nie lubi być sam. Pierwszego dnia, jak szłam po kąpieli do sypialni, to kot razem ze mną wskoczył do łóżka :) Choć przygotowałam mu osobne posłanie, to na nic się zdało ;) Dużo prób nas kosztowało, żeby kot nie spał w poprzek łóżka :D Teraz zazwyczaj układa się w nogach lub obok poduszki. Często nad ranem budzę się z jego ogonem na twarzy ;) W nocy nie hałasuje, ale jak rano zobaczy, że ktoś już się obudził to nie ma zmiłuj, miziaj człowieku!
Jedną z jego ulubionych miejscówek jest mój komputer. Pracę magisterską piszę spod kota :D Trzeba przyznać, że wielka z niego gapa, stąd też jakże męskie imię Amciuś :D
Z kuwety korzysta bezbłędnie. Niestety kupiłam taką otwartą, bo nie znam dokładnych wymiarów łazienki w nowym mieszkaniu. Nie chciałam wybrać jakiejś wypasionej, która potem okaże się o 1 cm za duża. Żwirek kupiłam rossmannowski i nie było problemu z jego akceptacją. Z takich dodatkowych gadżetów mamy też fajny drapak. Póki co robi nie zrobił na kocie wrażania. Próbowałam mu pokazywać, jak się z niego korzysta, nacierałam kocimiętką i nic... Sama kocimiętka też go nie rusza. Kocia trawa, która zasadziłam i różne zabawki również. Jednak nie ma to jak towarzystwo człowieka ;)
Kot nie ma zapędów do niszczenia czy drapania czegokolwiek, jedynie ugniata każdą powierzchnię na której stoi czy leży. Nie ważne czy to łóżko, kocyk, kanapa, panele, kafelki czy moje kolana :) Podobno to znak, że kot jest zadowolony :)
Póki co, kombinujemy z jedzeniem. Mokre karmy (z 4% zawartością mięsa, masarka!) w ogóle mu nie smakują. Jestem na etapie próbowania różnych karm suchych, a oprócz tego sama przyrządzam mu mięsko. Drobiowe serca robią furorę. Z przysmaków dostaje odrobinę śmietanki. Po sterylizacji podwoił mu się apetyt, tuż po przyjściu ze schroniska praktycznie nie chciał jeść. Dodam, że widok kota wybudzającego się z narkozy na długo zostanie w mojej pamięci. W skrócie można to opisać, że zwierze wygląda, jakby było pijane :D
Ostatnie zdjęcie zrobione godzinę temu prezentuje, jaki jest skory do zabawy
Jest różnica między pierwszą fotką, prawda? ;)
piękny gest, Kotek przecudowny! Będzie wdzięczny, że hoho :)
OdpowiedzUsuńKotły mojej babci uwielbiają smażonego karpia :D. Babcia drze się zawsze na wujków, żeby nie zżerali wszystkiego, bo dla kotów musi zostać :D.
OdpowiedzUsuńUroczy pieszczoch, jak będziesz potrzebowała zastępczego "miziającego", bo tobie odpadnie ręka, to zgłaszam się na ochotnika!
Będziemy pamiętać o cioci Zoili :D
UsuńOstatnio jak robiłam łososia na obiad to spodziewałam się żebrania, ale kot mnie olał :D Za to jak kroiłam pomidora to oszalał ze szczęścia, gdy dostał kawałek, weź tu zrozum zwierzaka :D
Karpiowy test będzie w wigilię :D
Uwielbiam koty :-))
OdpowiedzUsuńWasz Amciuś jest prześliczny i cudowny!!
Dziękuję kochana! :*
UsuńAle śmieszny- ostatnie zdjęcie jest świetne :) Myślę sobie, że to duża odwaga adoptować 2 letniego już kota, bo są to dosyć zamknięte zwierzęta, które mają już swoje przyzwyczajenia i to Ty musisz się pewnie do niego przystosować :) Chociaż nie lubię kotów, to ten jest sympatyczny ;)
OdpowiedzUsuńW sumie adopcja małego kota jest większym ryzykiem, bo nie wiadomo, jaki będzie miał charakter. Mój kot jest przeciwieństwem wszystkich "kocich cech" z totalnym brakiem zainteresowania dla pudełek na czele :D
UsuńPewnie że jest różnica - w końcu ma kochany dom i zabraliście go ze schroniska - mój kot potrafi na mnie stać pół godziny i udeptywać czasami mam tego dość szczególnie że on upatrzył sobie klatkę piersiową a niestety do najlżejszych nie należy. Najważniejsze żeby się zdrowo chował :)
OdpowiedzUsuńO tak, kilka razy położył mi się na klatce piersiowej w nocy i ciężko się potem oddychało :D
UsuńPiękny kociak - fajnie ze go przygarneliscie :-) sama nam rudzielca - tez uwielbia być w pobliżu komputera :-)
OdpowiedzUsuńRudzielce są piękne! :)
UsuńSuper :-) od wielu lat mam koty, w liczbie mnogiej ;-) konkretnie 4 sztuki ;-) rzeczywiścieKaKarmaokra mamarketowao kupa :-P najlepiej kupować w internetowych sklepach zoo, można kupić dobre puszki. Jednak wiadomo że suche wychodzi taniej, tylko żażadne Whiskasy ani kitekaty ani nic tego typu, bo to też świństwo. Trzeba szukać karm Premium albo superpremium, ja akurat kupuję bosch sanabelle, koszt około 15 zł za kilogram przy dużym worku, ale mogą być inne, z tej półki cenowej. Droższe też, np takie fajne bez zbóż Ale mnie na nie nie stać po prostu ;-) w każdym razie tanie karmy marketowe to zło ;-)
OdpowiedzUsuńOoo 4 koty, jakie to musi być synchroniczne miauczenie :D
UsuńNie miałam nigdy kota i szukałam wiele informacji na temat jego żywienia. Przeraziły mnie składy karm hipermarketowych, ale powiedziano mi, żeby nie kupować tych lepszych na samym początku, bo kot może ich nie chcieć jeść po karmie schroniskowej :(
A kto ci tak powiedział? ;-) ja w kotach siedzę od dawna iż czymś takim się nie spotkałam a mam I koty i psy po przejściach, swego czasu miewałam również tzw tymczasy i wszyscy od początku dostawali najlepszą karmę na którą mogłam sobie pozwolić. Dobrym sposobem jest kupienie po troszku karm w sklepie zoo Ale złym jest kupowamie tam na stałe. Nie wiesz jak długo Karma jest otwarta i jak bardzo jest zwietrzała, jak jest zakurzona i co do niej wpadło (to jak z tuszami do rzęs w rossmannie :-P). Tylko oryginalne zamknięte opakowania są pełnowartościowe ;-) byłaś na forum miau.pl ? To chyba największe kocie forum i źródło naprawdę sprawdzonej wiedzy.
UsuńW schronisku :( Zmartwiłaś mnie tym w takim razie. Póki co kicia dostaje karmę Purina One dla kotów przebywających w domu. Opakowanie ma 800g więc nie dużo, ale żeby tak jak piszesz nie wietrzało, będę trzymać je w takim plastikowym pudełku po popcornie ze szczelną przykrywką :) Muszę je tylko przynieść od rodziców
UsuńNa forum miał byłam już kilka razy i jeszcze będę zaglądać, bo chcę jak najlepiej dbać o kotka :)
Mój kociaty jada bosch sanabelle i taste of the wild. Z mokrego tez ma miesko surowe ale zawsze przemrozone, puszki miamor mild. Ja robie zakupy na zooplus,pl. Ale lepiej sprobwac kupić coś stacjonarnie w dobrym zoologu zeby wyprobować czy kociastemu smakuje. Polecam forum agilis cattus. Co prawda to forum dla brytyjczykow, ale jak chcesz dowiedziec sie o dobrym żywieniu i dobrych karmach wart tam zajrzec.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za rady :)
UsuńSerca podaję mu gotowane, żeby zabić wszystkie zarazki.
Właśnie chcę pójść do sklepu zoologicznego i kupić kilka różnych karm w mniejszych ilościach, żeby sprawdzić, co będzie najbardziej smakować. Na forum z pewnością zajrzę:)
Gratuluję decyzji i zdobycia serca tego przystojniaczka :) My w listopadzie biegłego roku dokoptowaliśmy do naszej tłustej i lśniącej Igiełki rosyjską kotkę ((za całe 7,50 w drobnych :) bo to był kot, który nie mógł zostać sprzedany mimo pysznego rodowodu - Zoe po przebytej w kocięctwie chorobie ma kaprawe jedno oczko i to ją uczyniło niepełnowartościową w sensie wzorca rasy. Ale hodowczyni miała głowę na karku i ja nam podarowała :) I wiesz co? Żałuję, że wpadliśmy na to dopiero wtedy, gdy Igiełka ma już osiem lat, jest leniwa i łaskawa. Przez tyle lat mogła mieć świetną towarzyszkę! :)
OdpowiedzUsuńW sumie dwa koty w domu to też odciążenie dla personelu :D Zwierzaki się same sobą zajmą :D Fajnie, że w taki sposób zyskaliście kociaka :)
UsuńOtóż to :-) poza tym to opłacalne bo kupujesz większe opakowania karm na raz :-P
Usuńsympatyczny kociak :)
OdpowiedzUsuńprzedostatnie - krewetka <3 :D
OdpowiedzUsuńcudny kociak, ja swoją jedną adoptowałam z fundacji i nie żałuję ani trochę ;)
Nie ma to jak rozpoczęcie dnia od sprzątania kuwety potem jest już tylko lepiej <3
UsuńOooo jaki piękny! Nawet trochę do mojej Grubej podobny :P Też przygarnęłam jednego kota ze schroniska a drugiego wzięłam z podwórka :) Wydaje mi się że takie koty po przejściach bardziej doceniają naszą miłość i mocniej ją odwzajemniają :)
OdpowiedzUsuńNie mam porównania, bo jedyne zwierzątko jakie miałam, to żółw znaleziony w lesie :D A swoją drogą to wszystkie bure koty są podobne :D
UsuńA nie wymiotował po znieczuleniu? Moja suka po sterylizacji (samce się kastruje) wymiotowała i też się słaniała jakby się nażłopała. Psa jednak zostawiłam rodzicom, a sama posiadam na dzień dzisiejszy kota, podobno rasowego, kocica w sumie, została złapana pod balkonami, przychodziła do mnie sama na mizianko i stwierdziłam,że nie będzie zimować na dworze. Jest ze mną od września, u weterynarza byłyśmy kilka razy, wszystko z nią dobrze jest. Na początku chowała się i prychała, a teraz żyć nie daje, na szczęście oduczyłam ją spania ze mną, na początku ładowała się na łóżko, ale zamykam drzwi od pokoju, trochę trwało zanim się przyzwyczaiła. Jeśli kot nie używa drapaka a zauważysz,że zaczyna coś drapać, to trzeba go szybko na drapak włożyć, powinien sam załapać o co chodzi - moje kocica przez pierwsze 3 miesiące tylko ocierała się o drapak (posmarowałam kocimiętką) a potem sama zaczęła drapać go.
OdpowiedzUsuńNie wymiotował nic a nic na całe szczęście :)
UsuńZ moim kotem jest ten "problem", że on w ogóle nie drapie :D Jedyne co, to ugniata i czasem gdzieś pazurkiem zaczepi. Wczoraj w czasie zabawy wpadł łapkami na drapak i już miałam nadzieję, że zorientuje się, do czego to służy, ale gdzie tam :P
jaki kochany ten Wasz kotinek!<3 normalnie się wzruszyłam jak przeczytałam fragment o schronisku:( gdyby nie moja alergia to też bym przygarneła takiego kumpelka:(:( :<
OdpowiedzUsuńSpoko Kajko, jak przyjedziesz do nas to i tak wymiziasz na wszystkie strony :D
UsuńŚliczny kociak! Sama bym bardzo chciała, ale mój ojciec nie lubi zwierząt :( Pozostaje mi tylko czekać aż się wyprowadzę :D
OdpowiedzUsuńTeż dopiero po wyprowadzaniu się z domu rodzinnego sprawiłam sobie zwierzaka ;)
UsuńJa dzisiaj dowiedziałam sie ze niestety kota nie moge mieć, dostałam od koleżanki kota na tydzień, niestety mnie tak uczulił, ze zaczęłam sie dusić : ( tak mi przykro bo bym wzięła chyba wszystkie koty ze schroniska..
OdpowiedzUsuńRozumiem :( Uczulenie to paskudna sprawa, wielka szkoda :(
Usuń