Już od dawna nie wspominałam nic o pielęgnacji okolic pod oczami. Wszystko za sprawą kremu, którego wydajność pozwoliła mi nie zaprzątać sobie głowy koniecznością zakupu czegoś nowego przez długie miesiące. Mowa tu o kremie pod oczy do skóry wrażliwej z serii Eye Care Flos-Lek. Za całkiem spore jak na tego typu kosmetyk opakowanie, bo aż 30 ml zapłaciłam w Hebe około 20zł, więc cena korzystna.
Samo opakowanie nie wygląda zachęcająco i z pewnością nie sięgnęłabym po nie, gdyby koleżanka nie przyniosła mi kiedyś sporej odlewki tego kremu. Choć podeszłam do niego sceptycznie ze względu na zawartość parafiny, to o dziwo nie wyrządziła mi ona żadnej szkody. Co więcej, krem okazał się być dobrym nawilżaczem, który nadawał się zarówno na dzień jak i na noc. Dodam, że mam mocne cienie pod oczami, skóra jest tam nieco zmaltretowana, bo kilka razy zdarzyło mi się zbyt wysoko podjechać pod oczy TriAcnealem. Bez porządnego nawilżenia tych okolic wyglądam po prostu źle, bo zmarszczki się pogłębiają i zbiera się w nich podkład, korektor i wszystko co się da. Ogólnie, bez kremu pod oczy ani rusz ;)
Jak widać przy dziurce w opakowaniu krem jest bardzo gęsty. Potrzeba go bardzo niewiele, co w połączeniu z jego sporą pojemnością gwarantuje, że krem posłuży przez długi czas. Jego samo działanie uważam po prostu za dobre. Nie był takim koszmarkiem jak krem Pharmaceris, ale po początkowym zachwycie (spowodowanym użyciem kilku nieciekawych kremów pod rząd), zdałam sobie sprawę, że to typowy drogeryjny średniak. Nawilża w porządku, ale nie jest to dogłębne nawilżenie, które wyraźnie poprawia kondycję skóry. Nic mnie nie podrażniło, nie zapchało, ale też nie zachwyciło. To produkt typu "jak nie wiem co kupić, to kupię to".
Krem jest takim szaraczkiem w mojej kosmetyczce, bo choć sięgam po niego dwa razy dziennie, to w ogóle nie przykuwa mojej uwagi. Po zużyciu blisko całego opakowania mogę śmiało napisać, że jest dla mnie raczej koniecznością niż przyjemnością. No nic, mam nadzieję, że może kolejny krem czekający w kolejce (Balea z mocznikiem) w końcu przyniesie efekt wow.
Podzielcie się, jakie są wasze ulubione kremy pod oczy? :)
Rzeczywiście, 30 ml to bardzo dużo jak na krem do oczu :-) przyznam, że chyba nie zainteresowałabym się nim w drogerii ze względu na skład, choć i mi parafina pod oczami krzywdy nie robi.
OdpowiedzUsuńNie miałam - ale sama teraz używam kremu pod oczy w pojemności 50ml i myślę ze do końca roku zużyję - szukam ideału do nawilżania tych okolic ale póki co jeszcze go nie znalazłam :/
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety odpada ze względu na parafinę w składzie....
OdpowiedzUsuńDla mnie krem pod oczy to też coś, czego używam, bo wiem, że trzeba, a nie dlatego, że widzę jakieś wielkie efekty. Swojego ulubieńca jako takiego nie mam, ciągle szukam.
OdpowiedzUsuńJuz nigdy nie kupie tak dużego mazidła pod oczy!
OdpowiedzUsuń