niedziela, 6 lipca 2014

Ulubieńcy maja i czerwca

Wpisy z ulubieńcami, podobnie jak denka, są moimi faworytami. Dziś i ja podzielę się tym, co w ostatnich dwoch miesiącach mnie zachwyciło i nieskromnie zacznę od samej siebie ;)


A dokładnie od faktu, że 25.06 skończyłam studia. Obroniłam się na 5, i choć wiem, że nie ma to większego znaczenia, to i tak mnie to cieszy ;) Sam egzamin był o wiele mniej strasujący niż chociażby licencjacki, nie wspominając o wielu gorszych z początków studiów. Obronę miałam z samego rana i pierwsze co po niej zrobiłam, to nie licząc szybkiej wizyty w knajpce, żeby to uczcić, to w końcu porządnie się wyspałam, bez koszmarów o źle wstawionym przecinku w przypisach :D

Między złożeniem pracy w dziekanacie a samą obroną miałam trochę czasu. Z braku laku zaczęłam oglądać serial Dexter i przepadłam totalnie! Nie jestem osobą, która na bieżąco śledzi, co którego dnia ma premierę (pozdro Anula :D), oglądam kilka słowackich serialów, ale z racji tego, że lecą w porze, kiedy zazwyczaj robie obiad/myję naczynia/maluję paznokcie. Dexter mnie jednak wciągnął na całego i nie mogę się doczekać, aż włączę kolejny odcinek. Obecnie jestem przy końcówce siódmego sezonu i przyznam, że poziom napięcia się nieco obniżył, ale i tak mi się podoba :D Nie wiem czy jest sens Dextera polecać, bo pewnie już wszyscy go znają :P

Pozostając w temacie rozrywki, to byliśmy w kinie na Grand Hotel Budapest. Napisać rewelacja to mało, byłam tym obrazem zachwycona. Pod względem estetycznym film jest niesamowity, zrozumie ten, kto widział ;) Sama fabuła może nie porywa, ale w otoczeniu tak fantastycznej scenografii z dodatkiem poczucia humoru, które trafia do mnie w 100% wyszłam z kina w pełni zadowolona :)

Dziś mija równo 50 dni od kiedy adoptowaliśmy kota. Trochę dziwnie wstawiać go do ulubieńców, ale nie mogę postąpić inaczej. Każdy, kto nas odwiedza twierdzi, że to kot, który zachowuje się jak przytulanka. Ostatnio upodobał sobie do spania moją poduszkę i każdej nocy budzę się z jego ogonem/łapką/pupą/ na twarzy ;) Wciąż nic nie drapie, daje sobie przycinać pazurki i kocha pomidory :) Na zdjęciu siedzi właśnie w siatce, w której przyniosłam pomiodory z targu :D 

Moim głównym zajęciem ostatnich tygodni jest organizacja przeprowadzki. Gdyby chodziło tylko o przeniesienie rzeczy to byłabym szczęśliwa, musimy jednak wyremontować całe mieszkanie włącznie z wymianą instalacji elektrycznej. Czeka nas (a w szczególności sąsiadów) sajgon, ale nic nie cieszy człowieka tak, jak to że jest już na swoim. W ciągu zeszłego tygodnia poznałam więcej nazw narzędzi niż przez całe życie. Póki co zakupy kosmetyczne odeszły w niepamięć. Mogę zrobić haul z kablami, kafelkami oraz dziwnymi rzeczami, które nie wiem do czego służą, ale wiem, że są potrzebne ;)

Z racji tego, że codziennie spędzam całe dnie na naszej "budowie", to wieczorami padam i nie myślę o niczym innym jak prysznic i łóżko. Wielką osłodę (i to dosłownie) przynosi mi dzięki temu ciasto jogurtowe z owocami. Jest banalnie proste, szybkie i przede wszystkim smaczne ;) Totalnie niemodne ze względu na panującą wszędzie fit obsesję, ale nie interesuje mnie to :D Po ciężkiem pracy należy mi się coś od życia, czyż nie? ;) 

Żeby nie było, że tylko bawię się w budowlańca (choć w sumie tak jest, dziś pierwszy dzień od tygodnia, gdy nie ma mnie "na budowie"), to czasem też się pomaluję ;) Nie szaleję, bo codzienne wstawanie o 6 nie służy rozwijaniu życia towarzyskiego, a makijaż do dresów pasuje jak pięść do nosa. Mimo wszystko brązer z Essence i pomadka tej samej firmy w odcieniu 44 almost famous skutecznie poprawiają mi humor. Siegam po nie głównie dlatego, że nie da się nimi zrobić sobie krzywdy. Niby to niewiele, ale pomagają mi czuć się lepiej po całym dniu spędzonym na zrywaniu podłogi czy innych fantastycznych zajęciach ;)

8 komentarzy:

  1. Gratulacje obrony!:) My tez zmagamy sie z remontem swojego mieszkania, moze nie tak drastycznym ze zwisajacymi kablami, ale i tak urwanie glowy z tym:) Ale mysl o byciu na swoim dodaje skrzydel:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To prawda, taka myśl uskrzydla, choć codziennie nowe kłody pod nogi są rzucane. Elektrycy jednak już dziś weszli i mam nadzieję, że nie będzie obsuwy ;)

      Usuń
  2. znam ból remontów. swojego czasu w castoramie/practikerze/obi czułam się jak u siebie w domu :D wiedziałam, dokładnie gdzie co jest :D
    życze szybkiego! skończenia remontu, bo wiem jakie to jest męczące ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha piąteczka :D a ze mnie taka sierota, która myli dłuto ze śrubokrętem, więc jaja są nie z tej ziemi :P

      Usuń
  3. Gratuluje obrony, cudownego kota ^^ a ten bronzer to ja bym chciała <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajęcia masz faktycznie fantastyczne - a już myślałam ze siatki to tylko mój kocur uwielbia :) Sama nie stosuje diety cud i jak mam chęć na coś słodkiego to to zwyczajnie jem :) A co to remont to sama wiem i myślę ze niebawem podobny mnie będzie czekał wrrr :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Remonty to nic fajnego niestety. Urządzanie mieszkania to zupełnie inna bajka, ale kucie w ścianach i wymiana kabli, rur itp jakoś mnie nie kręci :P

      Usuń