Ziaja to jedna z moich ulubionych firm. Uważam, że ma dużo dobrych i bardzo tanich kosmetyków, choć trafiają się też buble (mam tu na myśli kremy do rąk). Bursztynowe masło do ciała to moje drugie masło z Ziaji. Wcześniej stosowałam waniliowe, tutaj możecie przeczytać jego recenzję. W pudełku mamy 200ml masła. Jego regularna cena to około 12zł. Ja miałam wielkie szczęście i natknęłam się na promocję w Rossmannie "cena na do widzenia" i zapłaciłam za nie 6zł :) Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej nie ma już tego masło. Wycofano również waniliowy, czyli akurat te dwa, co mi podpasowały ;)
Obietnice producenta:
Muszę przyznać, że dzięki temu masłu skóra jest staje się o wiele bardziej miękka i efekt ten utrzymuje się coraz dłużej. Zapach utrzymuje się na skórze długo, ale jest bardzo delikatny. To prawda, że staje się delikatna i aksamitna w dotyku :) Nie zauważyłam natomiast najmniejszej zmiany w kolorze mojej skóry. Byłam arystokratycznie blada i taka pozostałam ;) Przyznam szczerze, że nie wiedziałam nawet, że ten krem ma nadawać jakikolwiek odcień i dopiero czytając jego recenzje na wizażu się zorientowałam. Wiem też, że nie jestem jedyną osobą, która nie zauważyła zmian ;) Ale podkreślam, że dla mnie nie jest to wadą, bo jak będę chciała się opalić za pomocą kremu to zainwestuję w samoopalacz ;)
Nie myślcie, że tak mało zużyłam kremu i piszę recenzję- kiedyś z rozpędu zrobiłam zdjęcia ;) W moim opakowaniu już widać dno i pewnie dołączy ono do produktów zużytych w ramach projektu denko (jestem bliska pobicia mojego zeszłomiesięcznego rekordu ;)). Konsystencja masła jest dokładnie taka sama jak w przypadku waniliowego. I wiecie co? Mam wrażenie, że te kremy się różnią jedynie zapachem. A co do samego zapachu, to niestety nie powiem Wam jak pachnie bursztyn ;) Dla mnie ten zapach jest nieokreślony, pytałam się kilku osób, każdemu się z czymś kojarzy, ale nikt nie wie z czym. Ja zapachów opisywać nie potrafię, więc ode mnie się nic na ten temat nie dowiecie. No może poza tym, że dla mnie zapach ten pasuje bardziej na zimę. Gdy jest ciepło wolę coś bardziej rześkiego.
Myślę, że jeszcze kiedyś wrócę do tych masełek. Nie wiem czy trafię akurat na bursztyn. Uwielbiam używać balsamów do ciała, robię to regularnie rano i wieczorem. To masło wydajnością nie grzeszy. Szczególnie, że na opakowaniu jest napisane "nałożyć grubą warstwę". Ja nakładam taką jaką czuję, że potrzebuję i już ;)
Obietnice producenta:
Muszę przyznać, że dzięki temu masłu skóra jest staje się o wiele bardziej miękka i efekt ten utrzymuje się coraz dłużej. Zapach utrzymuje się na skórze długo, ale jest bardzo delikatny. To prawda, że staje się delikatna i aksamitna w dotyku :) Nie zauważyłam natomiast najmniejszej zmiany w kolorze mojej skóry. Byłam arystokratycznie blada i taka pozostałam ;) Przyznam szczerze, że nie wiedziałam nawet, że ten krem ma nadawać jakikolwiek odcień i dopiero czytając jego recenzje na wizażu się zorientowałam. Wiem też, że nie jestem jedyną osobą, która nie zauważyła zmian ;) Ale podkreślam, że dla mnie nie jest to wadą, bo jak będę chciała się opalić za pomocą kremu to zainwestuję w samoopalacz ;)
Nie myślcie, że tak mało zużyłam kremu i piszę recenzję- kiedyś z rozpędu zrobiłam zdjęcia ;) W moim opakowaniu już widać dno i pewnie dołączy ono do produktów zużytych w ramach projektu denko (jestem bliska pobicia mojego zeszłomiesięcznego rekordu ;)). Konsystencja masła jest dokładnie taka sama jak w przypadku waniliowego. I wiecie co? Mam wrażenie, że te kremy się różnią jedynie zapachem. A co do samego zapachu, to niestety nie powiem Wam jak pachnie bursztyn ;) Dla mnie ten zapach jest nieokreślony, pytałam się kilku osób, każdemu się z czymś kojarzy, ale nikt nie wie z czym. Ja zapachów opisywać nie potrafię, więc ode mnie się nic na ten temat nie dowiecie. No może poza tym, że dla mnie zapach ten pasuje bardziej na zimę. Gdy jest ciepło wolę coś bardziej rześkiego.
Myślę, że jeszcze kiedyś wrócę do tych masełek. Nie wiem czy trafię akurat na bursztyn. Uwielbiam używać balsamów do ciała, robię to regularnie rano i wieczorem. To masło wydajnością nie grzeszy. Szczególnie, że na opakowaniu jest napisane "nałożyć grubą warstwę". Ja nakładam taką jaką czuję, że potrzebuję i już ;)
nigdy nie miałam masełek Ziaji, ale to się kiedyś zmieni;)
OdpowiedzUsuńU mnie w naturze widziałam je jeszcze :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię Ziaję:) narazie mam masło pomarańczowe ale jak się skończy to spróbuje tego:)A co do makijażu Kochana ja się nie umiem malować,że czasami coś wyjdzie po ludzku to już sukces:):)
OdpowiedzUsuń@simply_a_woman: niech się zmieni ;)
OdpowiedzUsuń@Chanel: a ja mam do natury tak daleko :(
@wonder_woman: to masło pomarańczowe mnie strasznie kusi ;) ale najpierw muszę zużyć to co mam i dopiero potem zakupy :)
Ziaja - masło kokosowe! Bardzo dobre, pachnie jeszcze lepiej ;D
OdpowiedzUsuńMoże jak mi się skończy wypróbuje bursztynowe lub waniliowe ;)
Masło nie ma jakiś tam super właściwości ale dla skóry bez większych wysuszeń się sprawdzi. Miałam solanke sopocką i waniliowe i świetnie pachną, szczególnie solanka. :)
OdpowiedzUsuń@Colortrend: kokos jest na mojej liście produktów do kupienia :)
OdpowiedzUsuń@Aktualnaa: muszę wypróbować wszystkich maseł z Ziaji i już :P
bardzo lubię kosmetyki Zaji chociaż balsamów jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś kakaowe i oliwkowe i jakoś mi nie podpasowały
OdpowiedzUsuńkakaowe jest boskie !!! jedyne jakie miałam i do niego wracam najczęściej :)
OdpowiedzUsuń@Yasminella: oliwkowe w ogóle mnie nie ciągnie, żeby nawet je kupić ;)
OdpowiedzUsuń@Kasiek: pachnie może podobnie do kremu do twarzy?
Musisz w końcu wypróbować niebieskie masełko Sopot Spa :D
OdpowiedzUsuńwypróbuję, wypróbuję ;) ale obiecałam sobie, że nie kupię nic nowego, dopóki nie wykończę tego co mam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze masła z Ziaji ale czaję się na kakaowe (chyba). Tak więc po pozytywnej recenzji chyba go kupię
OdpowiedzUsuńpewnie że podobnie ale pachnie lepiej bardziej intensywnie i bardziej czekoladowo :D
OdpowiedzUsuńdodałam :) jutro pokażę ;) dobrze że napisałaś :p lepiej wygląda ;D ;*
@MAttersAtAll: kakaowego też jeszcze nie miałam, ale się to zmieni ;)
OdpowiedzUsuń@Kasiek: w takim razie chcę jeszcze kakaowe, kokosowe, pomarańczowe i sopor spa :D
Jak to wycofali waniliowe?! O nieee:( Uwielbiam masełko waniliowe, w ogóle uwielbiam kosmetyki Ziaji:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie wygląda i pewnie też pachnie ;). Ja szczerze nie używałam jeszcze kosmetyków z Zaji ;). Obserwuję i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńlista długa ;D
OdpowiedzUsuńu mnie na liście czeka właśnie kakaowe i pomarańczowe ;d ale najpierw coś zużyć muszę ;) kokosem i wanilią też nie pogardzę ;D
uwielbiam ziaję choć maseł do ciała jeszcze nie próbowałam - nadal kusi mnie waniliowe o którym pisałaś :)
OdpowiedzUsuń@ewwa: ja również je uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuń@Sunny: w takim razie gorąco je polecam :)
@Kasiek: dokładnie, ale powiem Ci, że zużywanie i kończenie moich zapasów mi genialnie idzie :D
@Anka: warto spróbować, bo kosztuje niewiele, a można się zakochać :)
Zanim poznałam The Body Shop kupowałam hurtowo masełka z Ziaji ;) Właściwie to dzięki mamie je poznałam i wszystkie polubiłam, najbardziej chyba Sopot Spa i pomarańczowe :)
OdpowiedzUsuńpodchodziłam do kupna masła już kilka razy, ale ja chyba wolę konsystencję lżejszą, taką jak mają mleczka chociażby z garniera. teraz mam smarowidłowy zapas więc nie prędko będę miała możliwość wypróbowania, ale może w okolicach zimy się skuszę... :D
OdpowiedzUsuń@Lady in Purplee: wiesz co, dla mnie masła z tbs są trochę za drogie jak na ich regularną cenę czyli 65zł. Muszę kiedyś na jakiejś promocji upolować balsam do ciała ;)
OdpowiedzUsuń@ada: na zimę będzie jak znalazł ;)