Bardzo lubię kosmetyki firmy Inglot. Nie zawiodłam się jeszcze na żadnym z nich. Wiadomo, ich cienie do powiek są wręcz kultowe i nawet nie mam co o nich wspominać, ale przykładowo inglotowy rozświetlacz oraz miętowy lakier do paznokci należą do moich ulubionych kosmetyków ever ;) Do tej gromadki zdecydowanie należy również róż do policzków w odcieniu 72.
Często przy okazji postów, gdzie prezentowane są róże przewija się temat: gdybyś miała wybrać tylko jeden róż, to który by to był? Choć mnie się nikt o to nie pytał, to uprzedzę fakty i powiem: TEN! Odcień 72 jest chyba najpopularniejszym pośród inglotowych różów, pewnie dlatego, że pasuje do słowiańskiego typu urody. Ja się w niego jak najbardziej wpisuję dzięki temu mam dobrze dobrany kosmetyk.
Opakowanie mieści 2,5g produktu i jest to stosunkowo mało gdy porównamy je przykładowo z różami Catrice, które mają nawet po 8g. Muszę jednak przyznać, że choć róż mam już prawie 2 lata, sięgam po niego bardzo często, to i tak nie dobiłam dna. Najbardziej odpowiada mi w nim możliwość stopniowania efektu. Początkowo daje lekko zauważalny rumieniec, z każdym kolejnym muśnięciem efekt jest spotęgowany (można z siebie zrobić nawet matrioszkę jak ktoś lubi ;))
Obok widzicie mnie z właśnie taką wersją light ;) Dodam tylko, że róż kosztuje 20zł, co w przełożeniu na jego wydajność i znakomitą jakość daje świetną cenę. Choć jestem z niego bardzo zadowolona to nie mam ochoty eksplorować innych kolorów, mam wrażenie, że lepiej dobranego niż ten i tak nie znajdę ;)
Miłego weekendu!
:*
Ten róż ma śliczny, dziewczęcy kolor i bardzo dobrze w nim wyglądasz :-)
OdpowiedzUsuńSłodziaczek :-))
Dziękuję pięknie :):*
UsuńFajny kolorek, kuszą mnie róże Inglota. :)
OdpowiedzUsuńWarto się skusić :)
UsuńBardzo ładny, dziewczęcy i wiosenny kolor:)
OdpowiedzUsuńMnie on do każdej pory roku pasuje idealnie :D
UsuńMój ulubiony róż to też Inglot, ale ja mam numer 46, taka brzoskwinka :) Jestem szatynką o brązowych oczach, w dodatku moja cera ma skłonności do zaczerwienienia, więc typowo różowe czy czerwonawe róże niestety mi nie pasują, potrzebuję czegoś ciepłego :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, czyli jesteśmy swoim przeciwieństwem, bo ja z kolei w brzoskwinkach wyglądam źle (a tak bardzo mi się podobają ;))
UsuńMam go :) Jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńHihi piąteczka :)
Usuńbardzo ładny, świeży kolor :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńŚliczny kolor.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńkolor ładny, jendak róże z inglota są mało wydajne :(
OdpowiedzUsuńTego nie mogę powiedzieć o moim egzemplarzu ;)
UsuńOstatnio lubię takie właśnie kolory.. Wiosna chyba. ;-)
OdpowiedzUsuń