czwartek, 3 maja 2012

Trawa z mlekiem

Lato przerodziło nam się ponownie w wiosnę, więc pora na jakiś pastelowy lakier do paznokci :) Jasną, mocno rozbieloną zieleń, którą widzicie na poniższym zdjęciu dostałam od Simply. Serdecznie dziękuję :) wiem, że kolor Ci nie przypasował, jednak na moich paznokciach daje efekt, który bardzo mi się podoba :) Pochodzi on z serii Wibo Express Growth, jego nr to 331. Kosztuje niecałe 5zł za 8,5ml


Kolor jest dość nietypowy i wiem, że nie wszystkim będzie pasować czy w ogóle się podobać. Mnie on totalnie zauroczył, choć nie należy do najłatwiejszych w obsłudze. Do pełnego krycia są potrzebne 3 warstwy, trzeba je nakładać dość cienko, ponieważ lakier lubi sobie puścić bąbelki ;) Na szczęście nie ma problemów ze smużeniem. Wysychanie oceniam jako w normie, za to trwałość to jego wielki atut. U mnie po 4 dniach są jedynie lekko starte końcówki, żadnych odprysków :) Muszę sobie sprawić taki rozbielony niebieski, lepiej obudzić się późno niż wcale z modą na pastele ;)

środa, 2 maja 2012

Dwufazowe awokado

O tym, że płyn dwufazowy jest podstawą mojego demakijażu wspominałam już nie raz nie dwa. Stawiam na mocniejszy makijaż oka przez co później mam więcej do zmywania. Jakiś czas temu sprawiłam sobie dwufazowy płyn z Bielendy w wersji awokado. Za buteleczkę 125ml zapłaciłam w Naturze 10zł, teraz widzę, że można dostać ją taniej, wystarczy poszukać ;) Planowałam zakup wersji bawełna, jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć (oczywiście teraz widuję ją na każdym kroku ;)), ale absolutnie nie żałuję, że wybrałam tego żółtka.

Zacznę od tego, co jest dla mnie najistotniejsze w tym produkcie- doskonale radzi sobie ze zmywaniem praktycznie wszystkiego co nałożę na powieki. Wystarczy wacik nasączony płynem przyłożyć na chwilę do oczu i cały brud schodzi od razu, bez zbędnego tarcia. Jedyny problem stanowi dla niego eyeliner w żelu od essence, ale tego dziada to nic nie chce ruszyć ;)

Wielkim plusem jest to, że płyn nie pozostawia po sobie tłustej warstwy. Mam porównanie z dwufazą od Ziaji i powiem szczerze, że tamten w porównaniu z tym to prawdziwy tłuścioch. 

Buteleczka starczyła mi na dwa miesiące intensywnego używania i bardzo się cieszę, że w końcu porzuciłam płyn Ziaji, któremu byłam wierna od lat. Teraz mam coś, co jest tanie, nie podrażnia i doskonale zmywa makijaż ;) Kupiłam niedawno płyn dwufazowy Delii i ma teraz bardzo wysoko ustawioną poprzeczkę. Jeśli nie okaże się lepszy to nie będę eksperymentować tylko grzecznie wrócę do płynu Bielendy. Polecam serdecznie fankom płynów dwufazowych :)

wtorek, 1 maja 2012

Kwietniowe denko

Kwiecień minął mi z prędkością światła, może dlatego, że od razu po ledwie skończonej zimie zaczęło się lato? :D W każdym razie zebrałam się w sobie i zużyłam kilka produktów, które choć bardzo lubiłam to odstawiłam na rzecz innych i stały i się kurzyły. 


  • sól do kąpieli BeBeauty o zapachu miodu i mleka- w recenzji prawie rok temu opisywałam wersję pomarańczową, która podobała mi się o wiele bardziej niż miód i mleko. Stosowałam tę sól do kąpieli stóp i sprawowała się na medal :) W ruch już poszła jej wersja lawendowa, która jest moim faworytem z całej serii ;)
  • peeling do stóp BeBeauty- moim zdaniem jest to rewelacyjny peeling do stóp, który dodatkowo kosztuje grosze, bo niecałe 3zł! :)
  • peeling antycellulitowy Lirene- genialnie pachnący, mocno zdzierający produkt. Bardzo się z nim polubiłam choć nie przebił mojej miłości do peelingującej szczotki z rossmanna ;)
  • antycellulitowe serum na noc Lirene- ten produkt nie zrobił na mnie większego wrażenia. Przyjemnie pachniał, szybko się wchłaniał, ale nie nawilżał najlepiej. O jego docelowym działaniu wypowiedziałam się w jego recenzji ;) 
  • nawilżający tonik do skóry normalnej i mieszanej Lirene- rewelacyjny produkt, do którego będę wracać. Nie spodziewałam się po nim wiele, jednak okazał się być świetny, polecam każdemu :)
  • krem do rąk BeBeauty z woskiem pszczelim- z nadmiaru kremów do rąk zużyłam go do stop i poradził sobie całkiem nieźle ;)
  • mleczko BeBeauty do skóry suchej i wrażliwej- bardzo dobre mleczko, które niestety rozlało się w czasie jednej z moich wycieczek. Na szczęście kosztowało grosze i nie ma po czym płakać ;)
  • krem peelingujący Pharmaceris Sebo Almond - wczoraj rozpisałam się na jego temat. Poradził sobie całkiem nieźle, choć spodziewałam się lepszych efektów. 
  • ogórkowy tonik Ziaja- uważam, że to najlepszy z toników Ziai, jednak po odkryciu tego z Lirene pewnie nie za szybko do niego wrócę ;)
  • odżywka Aussie 3 Minutes Miracle Frizz Remedy- dostałam ją od Simply i podobnie jak poprzednia próbka odżywki z Aussie niesamowicie mi się spodobała. Genialnie pachnie a moje włosy po niej wyglądają cudnie :)
  • masło do ciała Bielenda Awokado- nic tak pięknie nie pachnie melonem jak to masło :D Jak wykończę moje zapasy to z pewnością sprawię sobie to masełko ponownie. I wersję granat też ;)
  • Dermogal- śmierdzący cudotwórca. Wiem, że od jego zapachu odechciewa się żyć, ale nic tak dobrze nie robi mojej buzi jak on, nawet olejek migdałowy, który obecnie testuję.